🦖 Moja Mama Chce Się Zabić

Übersetzung im Kontext von „mama chce“ in Polnisch-Deutsch von Reverso Context: mama nie chce Übersetzung Context Rechtschreibprüfung Synonyme Konjugation Konjugation Documents Wörterbuch Kollaboratives Wörterbuch Grammatik Expressio Reverso Corporate Mam podobnie, mam 13 lat i rodzice mnie nienawidzą, ani matka, ani ojciec, dla obydwóch jestem obojętny, wszystko co się dla mnie liczy, oni próbują zniszczyć. Teraz pisząc to ryzykuje że znowu rozpęta się piekło. Rodzice wiecznie coś mają do mnie - drą się, wyzywają, gdy ich proszę żeby przestali padają słowa: "jeszcze raz to powiedz to ci za******le w ten głupi ryj". W kółko bez przerwy, interesuje ich tylko moja głupia siostra, które zawsze przychodzi do mnie, zaczyna sobie, nawet po twarzy mnie bije, gdy jej oddam w łape którą mnie uderzyła, skarży mamie, która niczym się nie interesuje, tylko gra w te po****ne gry na naszej klasie, i wierzy zawsze jej, tej która wraz z nią gra w te gry i sobie pomagają. Kiedy siostra wyzywa mnie: "ty downie" "ty debilu" "on jest mama psychiczny weź go do psychiatry", a podczas kiedy ja ją wyzwe słabym tekstem np. głomb to ojciec wyjeżdża "ty masz downa że ją bez przerwy wyzywasz?" Ojciec - tylko się na mnie wydziera, krytykuje, i praktycznie całe dnie nic nie robi. Kłóci się nonstop z matką co mnie wkurza, jednak czasami z zemsty w duchu się ciesze że matka chociaż w części może doznać tego co ja. Próbowałem wszystkiego co pisze - rozmowy, zrozumienia, pomocy, wielokrotnie, jednak na nic to było. Zawsze jestem nierobem, egoistą, siedzę tylko przez kompem. Rozmowy na nic się nie zdawały, nic sobie z tego nie robili, nawet płakałem mówiąc o tym, ciężko mi było o tym mówić, oni nie słuchali mnie, wlepieni w komputer i telewizor. Próbowałem ich zrozumieć, to też g***o dawało, "nie wpier****j się w nie swoje sprawy, pomoc również nie, pomogłem im w czymś, jeden dzień dla nich nie istniałem, czyli nie było wyzwisk, ale od następnego dnia od nowa "tylko przed komputerem" "nierobie" itd. Myślałem o samobójstwie, ale po dłuższym zastanowieniu się rozsądniejsze było by ich wszystkich zamordować. Wyobrażam sobie tą piękną chwile, możecie myśleć że jestem chory, ja tylko mam dość. Jednak w szkole jest zupełnie co innego - tam mam spokój, nauczyciele nie do********ją się o byle g***o, koledzy, kumple, spoko, są oczywiście wyjątki ale ja na nich nie zwracam uwagi i jest 10/10. Znasz mój problem, więc patrząc na Twój to masz wielkiego farta że oni mają Cię tylko w dupie, a nie wyzywają o byle co. Jeśli krzyczą że chcesz się zabić a ich nie interesuje Twoje dobro - nie chcą źle wypaść wśród przyjaciół, nie chcą być przypadkiem w telewizji czy coś takiego. Moi również tak się zachowują, nie jesteś sama. W Twoim wypadku rozmowa byłaby dobrym rozwiązaniem, jeśli nie pomaga, spróbuj w szkole z pedagogiem czy wychowawcą o tym porozmawiać, tam nie masz się czego obawiać, rodzice może wtedy przejrzą na oczy, bo jeśli kiedyś Cię kochali to ten sposób jest w tej sytuacji jak najbardziej odpowiedni. Polecam Ci to. Po raz pierwszy upubliczniam sprawy dla mnie intymne, nie czuję się z tym komfortowo, ale nie mogę dłużej czekać, bo rak też nie czeka, chce mnie zabić… W 2015 roku z pozoru zwykły ból ramienia na zawsze zmienił moje życie. Dowiedziałam się, że mam szpiczaka. Wypowiedź Wałęsy odbiła się szerokim echem w rosyjskich mediach, w których proponowano nawet ogłoszenie nagrody za głowę byłego polskiego prezydenta. - Powiedziałem, że powinniśmy pomóc Rosjanom zmienić ten system, bo to byłoby dla nich lepsze. Jeśli nie uda się w taki sposób, to trzeba pamiętać, że w Rosji jest ponad 60 narodów zdobytych w podobny sposób, w jaki dziś Rosja próbuje zdobyć Ukrainę. W związku z tym trzeba pomóc tym narodom odzyskać swoją wolność, suwerenność, a wtedy Rosja będzie liczyła 50 milionów mieszkańców, nie więcej. Mówiłem to w tym wywiadzie i w wielu innych miejscach. Mówiłem i będę mówił - stwierdził Wałęsa pytany o to czy dziś wycofałby się ze swoich wcześniejszych słów. Czytaj więcej Zdaniem Wałęsy "Zachód musi przekonać Rosjan, że giną na wojnie, są powoływani do wojska, żeby zabijać Ukraińców, dlatego że Putinowi - człowiekowi, który sprawuje władzę już zbyt wiele kadencji - pozwala na to obowiązujący w ich kraju system polityczny". Jednocześnie były polski prezydent podkreślił, że "jest przyjacielem Rosjan". - Próbuję pomóc im zmienić system polityczny, by nie ginęli - stwierdził. Na pytanie o propozycję wyznaczenia nagrody w wysokości 5 mln euro za jego głowę, Wałęsa odparł, że "nie muszą wydawać tych pięciu milionów". Zadeklarował, że "jest gotów jechać do Moskwy nawet natychmiast" i "spotkać się z tymi, którzy opowiadają o nim głupoty". Jednocześnie Wałęsa zadeklarował, że nie obawia się o swoje życie. - Ja już swoje życie przeżyłem, jestem spakowany i nie boję się śmierci. Nawet zastanawiam się, jak będę przywitany po tamtej stronie - odparł. Powiedziałbym Putinowi wprost: "panie prezydencie Putin, straszy mnie pan czołgami i bronią atomową. A czy pan wie, że ja mam lepsze zabawki od pana? Lech Wałęsa, były prezydent Wałęsa zadeklarował też, że gdyby "mógł mówić w imieniu Zachodu, do którego się zalicza", wówczas mógłby porozmawiać z prezydentem Rosji, Władimirem Putinem. - Powiedziałbym mu wprost: "panie prezydencie Putin, straszy mnie pan czołgami i bronią atomową. A czy pan wie, że ja mam lepsze zabawki od pana? Tylko, że ja nie chcę pana zabić i nie chcę walczyć w taki sposób, dlatego proszę pana, panie prezydencie, nie zmuszaj mnie, bym użył takiego samego argumentu, jakim ty straszysz mnie. Bo jeśli ja go użyję, to ty nie przeżyjesz. Jeżeli nie wierzysz, to ci pokażę". I pokazałbym mu broń Zachodu, która jest lepsza od rosyjskiej - stwierdził. Zdaniem Wałęsy "gdyby Putin zrozumiał, że jest słabszy, że nie ma szans na wygraną, to by nie walczył". Jak moja dama, mama, no i siostra Może w sumie nie tak źle tu zostać Parapapa, parapapapapa [Zwrotka 2] Słowo "Sukces" sprawia, że chciałby cię zabić każdy Raperzy rozumiem, ale kurwa Fabijański?! Idę sobie biegać pięknym świtem nadwiślańskim Nie mogę przejmować się tym co gadają błazny W moim filmie bracie to nie hajs gra Witam Zacznę od tego, że mam 22 lata, studiuję... Mam stwierdzoną u siebie osobowość zależną, przez co całe moje życie jest jednym wielkim lękiem i rodzącymi się co chwila problemami. W dzieciństwie miałam bardzo dobrą relację z mamą, co przerodziło się w pewne "uzależnienie"... Nie potrafiłam nic bez niej zrobić, jestem całkowicie niesamodzielna, a do tego dochodzi więź emocjonalna... Nigdy np. nie wytrzymałam na choćby tygodniowym obozie, bo strasznie za nią tęskniłam. Ostatni raz spróbowałam w wieku 14 lat... Przez dwa dni ryczałam, przez co musiała mnie zabrać z powrotem. Wychowałam się bez ojca, jestem jedynaczką, dzięki czemu cała jej uwaga była skupiona na mnie. Nie mieliśmy problemów finansowych, ani żadnych innych, więc można powiedzieć, ze dzieciństwo miałam udane. W podstawówce i gimnazjum byłam bardzo nieśmiała (cóż, nadal jestem), mało się odzywałam, bałam się odrzucenia. Nie miałam żadnych koleżanek, a jednocześnie bardzo chciałam się z kimś zaprzyjaźnić... Te lata spędzałam samotnie, więc nic dziwnego, że do przyjaciółki w liceum, która była dla mnie miła, od razu zapałałam uwielbieniem, uczepiłam się jej. Przyjaciółka była jedną z tych pięknych, pewnych siebie dziewczyn, którą nigdy nie byłam. Cały czas czułam się od niej gorsza, nic nie znacząca, żyłam w jej cieniu... Ona często lubiła to podkreślać, gdy np. się pokłóciłyśmy, bo nie zgadzałam się z jej zdaniem, przestałyśmy ze sobą rozmawiać, a do tego ona obgadywała mnie przed wszystkimi za moimi plecami, co chwila ze mnie drwiła. Jednak ja zawsze wracałam do niej z przeprosinami, nie potrafiłam bez niej żyć. Zdarzało się tak parę razy. Czułam się okropnie, jednak nie potrafiłam przestać się z nią przyjaźnić, nie chciałam znowu być sama. W ostatniej klasie liceum natrafiłam na faceta, z którym zaledwie parę dni temu się rozstałam. Nie byłam już uzależniona od przyjaciółki, bo miałam kogoś innego... Z mamą cały czas miałam dobry kontakt, jednak nasza relacja zeszła trochę na drugi plan. To była również toksyczna relacja, toksyczny związek. Zastanawiam się teraz, czy ludzie jakoś wyczuwaja moja naiwność i świadomie to wykorzystują... Z nim było podobnie, jednak jeszcze gorzej niż z przyjaciółką. Cały czas mnie zdradzał, oskarżał mnie o wszystko, znęcał się nade mna psychicznie i fizycznie... Wiedział, ze i tak go nie zostawię, więc robił co chciał. A ja robiłam wszystko byle tylko ode mnie nie odszedł. Na początku było normalnie, nasz związek zaczynał się jak każdy inny... Jednak po jakims czasie ja zaczynałam być coraz bardziej pragnąca uwagi, męcząca... Chciałam być z nim cały czas, za dużo od niego wymagałam, chciałam od niego jak najwięcej jego czasu, czułości, bo jesli tylko widziałam jakieś oznaki jego nie-sympatii do mnie, wpadałam w melancholie, płakałam, rozpaczałam że mnie nie kocha. Jak ostatnio rozmawiałam z psycholog, mówiła, ze to wcale nie była moja wina, tylko on mi to wmówił... Wmawiał mi i wzbudzał poczucie winy, ze nie daję mu żyć, ze on chce trochę spokoju... Przepraszałam go więc, zaciskałam zęby, ale w środku byłam bliska załamania nerwowego. Wtedy zdradził mnie po raz pierwszy... Wg pani psycholog on mnie zmanipulował, sprawił, ze uwierzyłam że to normalne, że to przez to że ja go tak męczyłam, i że on po prostu wtedy nie wiedział czy my nadal jesteśmy po tym wszystkim razem... Miałam straszne wyrzuty sumienia, błagałam go o wybaczenie i zebyśmy znowu byli razem... Po roku zwiazku (byliśmy wtedy już na studiach) umarła moja mama. Strasznie to przeżyłam, i zaczęłam być jeszcze bardziej zależna od niego. Od tamtego czasu coraz częściej mnie zdradzał, przyznawał mi się do tego prosto w twarz. A ja cały czas byłam przekonana, ze to moja wina, że nie daję mu tego, czego potrzebuje. Zdarzało mu się zmuszać mnie do seksu, gdy nie chciałam, bił mnie, groził... Byłam bardziej przerażona tym, ze go stracę, niz tym że coś mi się stanie. W końcu to on mnie rzucił. Prosto w twarz powiedział mi, ze już mu się znudziłam, zę go za bardzo męczę... Zrobił to trzy dni temu... od tego czasu nie wychodzę z domu, tylko siedzę w pokoju, płacze i jestem w totalnej rozsypce... Nie mam juz nikogo, nie wytrzymalam juz tego dłużej... Postanowiłam napisać tutaj... Myślę o samobójstwie, przy życiu utrzymuje mnie tylko ta odrobina nadziei... Błagam, pomóżcie... Prosiłem, nie kłóćmy się, moi rodzice są jacy są, ale nie odbijaj sobie tego na mnie. Co ja mam zrobić? Dlaczego ja mam odpowiadać za zachowanie innych? Dlaczego na mnie odbija się jej pretensja do mojej matki. Nie chcę brać w tym udziału. Jak się w tym odnaleźć? 1. Czy rzeczywiście moja matka jest zła, a ja tego nie widzę? 2. zapytał(a) o 17:36 Moja przyjaciółka się tnie i chce się zabić co zrobić? Naprawdę mi na niej zależy i nie wyobrażam sobie życia bez niej. Proszę o odpowiedzi, które mi pomogą. Odpowiedzi Bardzo niebezpieczna jest sytuacja, kiedy ktoś wierzy, że nieporuszanie tematu samobójstwa spowoduje, że problem zniknie. To zdarza się najczęściej w rodzinach, w których w ogóle nie można mówić o porażkach, błędach, lęku, smutku, a komunikacja odbywa się na poziomie zadaniowym: „jadłeś?”, „kupiłeś?”, „odrobiłeś lekcje?”. Dorastające w takich warunkach dzieci nie uczą się, co robić, gdy pojawią się uczucia. Nie mówią więc np., że są złe i mają ochotę kogoś uderzyć, tylko po prostu to robią. Nie mówią, że mają problemy, tylko chcą się zabić. Udawanie, że próby nie było, niesie ryzyko kolejnej, bo potencjalny samobójca dostaje sygnał, że faktycznie nikogo nie taką osobę skierować do specjalistów - pedagogów szkolnych, psychologów, lekarzy. Należy poinformować rodziców lub bliskich o jej problemie. Nie należy wypowiadać słów: "przecież powinieneś być szczęśliwy", nie krytykować, nie wyśmiewać. Trzeba być blisko tej osoby. Bezwzględnie namawiać takie osoby do abstynencji - bo to używki są głównym teiggerem każ wziąć się w garść. Niezwykle ważne jest, aby zrozumieć taką osobę – przyjąć jej punkt widzenia. Nigdy nie każ osobie w takim stanie wziąć się w garść. Człowiek, który chce popełnić samobójstwa, tak jak osoba w depresji, widzi rzeczywistość w krzywym zwierciadle. Dostrzega tylko to, co złe. Swoje negatywne przekonania potwierdza tym, co się wydarzyło złego danego dnia. Z przeszłości również pamięta tylko to, co najgorsze. Nie przekonuj jej, że wszystko będzie dobrze, że prawda jest inna. Spróbuj wysłuchać, zrozumieć i zapewnić taką osobę, że nawet takie kryzysy się zdarzają i że są normalne. Ale normalne jest też, że z czasem mijają – i że to też jest przejściowy kryzys. To, co możesz zrobić, to starać się jak najbardziej odwlec w czasie decyzję o targnięciu się na swoje porównuj. Próbując pocieszyć osobę w depresji, można jej często zaszkodzić. Jedną z gorszych form pocieszania, która jest niestety często praktykowana przez ludzi, to metoda porównywania w dół. Innymi słowy: inni mają gorzej. Jakie to ma znaczenie dla kogoś, kto planuje się zabić? Jeśli inni mają gorzej, a podłamany człowiek nie potrafi doceniać tego, co ma, to raczej go ten fakt nie pocieszy – wniosek – Jestem beznadziejny. Jeśli inni mają gorzej, a radzą sobie lepiej, to co ma pomyśleć osoba, która nie potrafi sobie poradzić z czymś dużo prostszym? Wniosek – Jestem do niczego. Mniej więcej taki jest sposób myślenia załamanej osoby. Jak więc udowodnić załamanej osobie, że do połowy pusta szklanka, może być też do połowy pełna? Wydaje się, że najlepszym sposobem jest skontaktowanie jej ze specjalistami – psychiatrą oraz psychologiem lub grupą zaufania. Telefon zaufania jest pomocny dla osób, które borykają się z najróżniejszymi problemami. Jest to świetny sposób na szybki kontakt ze specjalistą, który może pomóc, może wysłuchać, a co więcej, jego wsparcie jest dostępne nieodpłatnie i 24 godziny na dobę. Jest to szczególnie dobre rozwiązanie dla tych osób, które mają opory przed spotkaniem twarzą w twarz i rozmową o osobistych problemach z obcą osobą. Jeśli ktoś z twoich bliskich ma myśli samobójcze, koniecznie zachęć go do tej formy szukania Rozmawiając z osobami spotykanymi na co dzień, którzy mają różne problemy z emocjami, z problemami zdrowotnymi, można zauważyć ciekawy stereotyp zachowania. Na jakąkolwiek propozycję udania się po poradę do psychologa (słowo psychoterapeuta działa często ze zdwojoną siłą) osoby te reagują jakby proponowano im skrajnie ostateczną formę pomocy. Wykluczają wizytę u psychiatry. Słowo „psycho” kojarzy się z czymś nienormalnym, z czymś, w co nie ma się wglądu czy wręcz ze stereotypową wizją pobytu w szpitalu psychiatrycznym widzianego oczami widza filmu „Lot nad Kukułczym Gniazdem”.To najprzydatniejsze informacje, z różnych stron. Mam nadzieję, że pomogłam:) Może pogadaj z nią zapytaj jakie ma problemy, co się dzieje i wtedy jej w tym pomóż Moja psiapsióła ma to samo :c Zgłosić to gdzieś jak najszybciej. EKSPERTkarola2672 odpowiedział(a) o 16:20 Powiedz o tym jej rodzicom, a jeśli wiesz, że faktycznie jest gotowa to zrobić (bo czasami jest tak, że ludzie mówią tak, bo potrzebują pomocy), to dzwoń po pogotowie Uważasz, że ktoś się myli? lub Moja 14-letnia córka chciała się zabić Uratował ją anonim z Internetu" 11 sierpnia 2021 „Emilka pisała z kimś ze Szczecina i powiedziała mu, że właśnie popełniła samobójstwo, bo rzucił ją chłopak.
Cześć. Jeśli google poka­za­ło Ci ten tekst, to zna­czy, że szu­kasz recep­ty, jak ze sobą skoń­czyć i jak sku­tecz­nie i bez­bo­le­śnie się zabić. Masz dość, życie Ci doje­ba­ło tak, że cięż­ko się pod­nieść, więc się na to życie wypi­nasz. Rozu­miem to. Pocze­kaj, nie zamy­kaj okien­ka, prze­czy­taj do koń­ca – i tak chcesz się zabić, więc czas się dla Cie­bie nie liczy i nie musisz się śpie­szyć, praw­da? Obie­caj, że prze­czy­tasz do koń­ca, ok? Poczy­taj do koń­ca. A na koń­cu zdra­dzę Ci prze­pis na bar­dzo sku­tecz­ne samo­bój­stwo. Cza­sa­mi też jest bezbolesne. STOP, nie przewijaj! Obietnica to obietnica! Czytaj do końca! Poświęć mi te kil­ka chwil, a ja w zamian zdra­dzę Ci naj­lep­szy i stu­pro­cen­to­wo sku­tecz­ny spo­sób na śmierć. Ale naj­pierw powspo­mi­naj ze mną, sta­rusz­kiem. Lubię wspo­mi­nać obra­za­mi, tak mi łatwiej. Poka­żę Ci kil­ka moich wspomnień. 6. miejsce na liście przyczyn samobójstw – śmierć bliskiej osoby* Mam takie zdję­cie, gdzie mam kil­ka lat i jem deli­cje. Nawet tele­fon z ugry­zio­nym jabł­kiem nie daje teraz tyle rado­ści, co deli­cje w PRL’u. Mały blon­da­sek uśmiech­nię­ty od ucha do ucha, wyma­za­ny cze­ko­la­dą sie­dzi w oknie i jest szczęśliwy. Mam też zdję­cie z komu­nii. Mniej wię­cej parę mie­się­cy po tym, jak moja Mama zmar­ła na raka. Nie uśmie­cham się na tym zdjęciu. 4. miejsce na liście przyczyn samobójstw – zawód miłosny* Mam takie zdję­cie, gdzie mam jakieś 12 lat i sto­ję z bra­tem pod Smo­kiem Wawel­skim. Upa­sio­ny jestem tak, że zza mnie nie widać smo­ka. Tego same­go roku na waka­cje jadę na kolo­nie – dziew­czy­ny hur­tem robią sobie ze mnie pośmie­wi­sko. Naj­gło­śniej śmie­je się ta, w któ­rej się bez­na­dziej­nie zakochałem. 8. miejsce na liście przyczyn samobójstw – popełnienie przestępstwa, wykroczenia* Na tych samych kolo­niach chło­pa­ki też pró­bo­wa­li zro­bić sobie ze mnie chłop­ca do bicia. Ja biłem moc­niej – jeden wylą­do­wał w szpi­ta­lu na szy­ciu łuku brwio­we­go. To był ostat­ni dzień kolo­nii, dzień wyjaz­du – całą dro­gę byłem śmier­tel­nie prze­ra­żo­ny mili­cją, któ­ra mia­ła na mnie cze­kać no i rodzi­ca­mi. Moimi (Tato się oże­nił dru­gi raz i mam dru­gą Mamę) i jego. Z kolo­nii nie mam zdjęć, ale widzę w myślach szy­ty czar­ną nit­ką łuk brwio­wy. I kra­ty, bo prze­cież pój­dę do więzienia. 1. miejsce na liście przyczyn samobójstw – nieporozumienia rodzinne* Potem w cią­gu może pół roku wyro­słem o dobre 20cm, zaczął się wiek doj­rze­wa­nia i zosta­łem umiar­ko­wa­nie zbun­to­wa­nym nasto­lat­kiem. Pamię­tam, jak dosta­łem od Ojca z liścia w twarz. Nie pamię­tam za co, ale pew­nie za nic aż tak waż­ne­go. Pamię­tam, że nie chcia­łem wra­cać do domu po szko­le. Ani tego dnia. Ani nigdy. Pamię­tam, że pięk­nie kwi­tły wiśnie i ten obraz mam w głowie. 9. miejsce na liście przyczyn samobójstw – problemy szkolne* Skoń­czy­łem liceum, dosta­łem się na stu­dia. Na wyma­rzo­ną infor­ma­ty­kę. Gdzie na pierw­szym roku tra­fi­łem na kole­sia, któ­ry miał jakieś pro­ble­my z żoną, bo zna­la­zła sobie młod­sze­go. I te pro­ble­my roz­ła­do­wy­wał sobie na nas. Uwa­lił jakieś 80% roku. Kurs powtór­ko­wy w następ­nym seme­strze mie­li­śmy nie­ja­ko z auto­ma­tu, chy­ba nawet nie musie­li­śmy za nie­go pła­cić. Na kur­sie uwa­lił tyl­ko poło­wę, w tym mnie. Rok póź­niej skre­śli­li mnie z listy stu­den­tów za “nie­za­do­wa­la­ją­ce wyni­ki w nauce”. Opo­wia­da­nie o tym, jak sobie zała­twia­łem odro­cze­nie na WKU jest nawet śmiesz­ne, kie­dyś może tu wró­cisz i je prze­czy­tasz. Pamię­tam, jak poje­cha­łem 600km do domu po skre­śle­niu. Pamię­tam tekst: “Przy­je­cha­łeś tyl­ko po to, żeby nam powie­dzieć, że Cię wywa­li­li?” “Tak. Pro­sto w oczy. Ale wra­cam na stu­dia z powro­tem, bo już zała­twi­łem ponow­ne przy­ję­cie.” Może sobie dośpie­wu­ję, ale pamię­tam dziw­ny błysk w oczach Rodzi­ców – takie pomie­sza­nie wiel­kie­go zawo­du z wiel­kim uznaniem. 7. miejsce na liście przyczyn samobójstw – nagła utrata źródeł utrzymania* Chwi­lę póź­niej mi powie­dzie­li, że sko­ro nie umiem doce­nić tego, co mi ofia­ro­wu­ją, to od dzi­siaj zakrę­ca­my kurek z kasą. Pamię­tam, że odpo­wie­dzia­łem “Pora­dzę sobie”. I pamię­tam, jaki mia­łem zacię­ty wyraz twa­rzy w lustrze. I jak bar­dzo się bałem, co będzie dalej. 11. miejsce na liście przyczyn samobójstw – niepożądana ciąża* Misiek nigdy nie był nie­chcia­ny. Kocha­łem go i kocham nadal od pierw­szych chwil jego ist­nie­nia. Ale fakt, nie­pla­no­wa­ny był. Zapla­no­wał się sam jakieś 2 lata po tej roz­mo­wie powy­żej, kie­dy oby­dwo­je byli­śmy na stu­diach. Zapla­no­wał się jakieś 5 lat przed naszy­mi pla­na­mi. Może tro­chę skom­pli­ko­wał nam życie, ale na pew­no nas uszczę­śli­wił i dał cel w życiu. 5. miejsce na liście przyczyn samobójstw – warunki ekonomiczne* 24 lata. Oby­dwo­je stu­den­ci. Brak pra­cy. Brak sta­łe­go źró­dła utrzy­ma­nia. Brak per­spek­tyw. Dziec­ko. Syn. Misiek. Moja miłość i duma. I to dzię­ki Nie­mu, Jego Mamie a mojej Małej­Żon­ce ukoń­czy­łem wresz­cie swo­je stu­dia i wzią­łem się za sie­bie. Obro­ni­łem się, zna­la­złem pra­cę, wysze­dłem na ludzi. Mia­łem po co i dla kogo żyć. Teraz, kie­dy Misiek ma Bra­ta tych powo­dów mam jesz­cze więcej. A wyda­wać by się mogło, że już kil­ka razy powi­nie­nem się pod­dać, prawda? Chcesz sku­tecz­ne­go prze­pi­su na śmierć? Chcesz wie­dzieć, jak sku­tecz­nie się zabić? Żyj! Pełnią życia, całą piersią, całym sobą. Nie znam nikogo, kto żył i nie umarł. Ale są tacy, którzy choć umarli, to tak naprawdę nie żyli. Nie odbie­raj sobie życia, bo ono jest piękne. Jest cudow­ne i nie­po­wta­rzal­ne. Jest Two­je i niczy­je inne nie będzie. Popatrz na zdję­cia na samym dole – nie widzisz pięk­na życia w naj­czyst­szej postaci? Jeśli mi nie wie­rzysz, jeśli tra­cisz wia­rę w to, że war­to żyć, to cho­ciaż weź tele­fon i zadzwoń na poniż­sze numery: 116 123 – Tele­fon zaufa­nia dla osób doro­słych w kry­zy­sie emocjonalnym 22 425 98 48 – Tele­fo­nicz­na pierw­sza pomoc psychologiczna 116 111 – Tele­fon zaufa­nia dla dzie­ci i młodzieży 801 120 002 – Ogól­no­pol­ski tele­fon dla ofiar prze­mo­cy w rodzi­nie “Nie­bie­ska Linia” 800 112 800 – “Tele­fon Nadziei” dla kobiet w cią­ży i matek w trud­nej sytu­acji życiowej Ja jestem tyl­ko zwy­kłym face­tem, któ­ry nie wie, jak ma pomóc komuś w potrze­bie. Mogę wycią­gnąć z rze­ki, z wra­ku samo­cho­du, zapro­sić na piwo czy pokle­pać po ramie­niu. Ale pod tymi nume­ra­mi sie­dzą ludzie, któ­rzy pomo­gą Ci zna­leźć plu­sy dodat­nie wśród tych ujemnych. Uwierz w to. Uwierz w siebie. Daj sobie szansę. Daj szan­sę życiu. PS. Tak, wiem – okła­ma­łem Cię. Ale jeśli rze­czy­wi­ście po prze­czy­ta­niu tego tek­stu znaj­dziesz sens w życiu, to chęt­nie wezmę na sie­bie takie grzechy. PS.* Przy­to­czy­łem sta­ty­sty­ki poli­cyj­ne za rok 2013 nie uwzględ­nia­jąc powo­du “Inne”
Moja matka chciała mnie zabić ? Moja mama chciała żebym jej obcięła grzywkę Ja nie chciałam ale ona nalegała no i obiciełam jej tą grzywkę Mi sie podobało ale ona od razu tylko zaczeła krzyczeć wyzywać mnie od suk* [CENZURA] no i dziw*i Dała mi tenożyczki i kazała poprawic ja jej poprawiłam te grzywkę Na to ona znowu zaczeła krzyczeć dodatkowo mnie bić grzebieniem
Gratuluję! Jesteś kolejną osobą, która dokładnie wie czego chce. A chcesz się zabić. Ściskam dłoń, bo wiesz już jak chcesz to zrobić. W każdym domu znajdują się powszechne w użyciu substancje, dzięki których nie tylko odetkasz zlew, wyczyścisz kibel czy upieczesz ciasto, ale także odbierzesz sobie najczęstszych substancji, dzięki którym samobójstwo jest łatwe, skuteczne i bezbolesne, należą:1. porażkaTowarzyszy każdemu, jednak czasami boli bardziej. Może to być zawód miłosny, może to być kiepska ocena, może to być niespłacony kredyt, pominięcie awansu w korporacji, bezrobocie, nieplanowana ciąża, splot nieszczęśliwych zdarzeń, złe wybory losowe, codzienne trudności nawarstwiające się zbyt mocno. Porażce towarzyszy…2. strachCzasem ogarnia nagle, czasem opanowuje coraz to nowe zakamarki umysłu. Boisz się zdania innych, bliskich, sąsiadów, znajomych, ukochanej osoby. Czasem nawet boisz się samego siebie. Powoduje, że twoje ręce nie robią tego co chcesz, twoje myśli krążą tylko wokół niepowodzenia, nie pozwalając znaleźć dobrego wyjścia. Blokuje cię. Wtedy życie wydaje się, jakby straciło…3. sensNic nie cieszy, nic nie bawi. Nawet jak się upijasz, to na smutno. Jest wtedy nawet gorzej niż wcześniej. Pod wpływem alkoholu w twoim umyśle kiełkują myśli samobójcze. Czasem próbujesz jeszcze wygadać się przyjaciołom, oczekujesz pomocy, ale zamiast poklepania po plecach, czekasz na…4. zrozumienieMyślisz, że nikt cię nie rozumie. Być może. Nie każdy jest w twoim położeniu. Ale są osoby, które potrafią wysłuchać, być może pomóc. Jeśli to nie rodzina czy przyjaciele, warto udać się z poradą do kogoś, kto zna wiele takich historii jak twoja. Nie, to nie ksiądz czy pracownik socjalny. I wcale nie musisz nigdzie chodzić – wystarczy 123 – Telefon zaufania dla osób dorosłych w kryzysie emocjonalnym22 425 98 48 – Telefoniczna pierwsza pomoc psychologiczna116 111 – Telefon zaufania dla dzieci i młodzieży801 120 002 – Ogólnopolski telefon dla ofiar przemocy w rodzinie „Niebieska Linia”800 112 800 – „Telefon Nadziei” dla kobiet w ciąży i matek w trudnej sytuacji życiowejByć może wtedy zrozumiesz, że na świecie istnieje bezinteresowność i …5. miłośćKażdy z nas ma kogoś, kto będzie po nim płakać. Rodzic, partner, dziecko, przyjaciel, kolega z pracy… To nie tak, że nikogo nie obchodzisz. Owszem, świat bez ciebie się obędzie, ale pojedyncze jednostki mogą stracić grunt pod nogami, gdy zamknie się nad twoją głową wieko trumny zbyt Jasne, nikt nie obiecał łatwego życia. Wiesz co spowodowało, że w pewną wakacyjną noc nie stwierdziłam, że może moja nastoletnia samotność skończy się jak sobie popłynę na środek jeziora? Myśl, że takie samo jezioro łez wypłacze po mnie moja mama. Bo wiedziałam, że nieważne co zrobię, ona zawsze będzie ze Gnusam, CC BY-ND
śniło mi się że przeprowadziłam się do innego miasta, ale i tak tam był pobliski przystanek autobusowy z miasta w ktorym aktualnie mieszkam, bylam tam z dziadkiem, mama i tata. ale nie byli to moi rodzice, tacy jak w prawdziwym życiu. poszłam z dziadkiem na chwile do lasu, dziadek wszedł na jakas gorke i juz nie wiem co sie z nim stalo, ale jak wrocilam pod przystanek, moj tata stal
zapytał(a) o 21:53 Chcę się zabić przez moją matkę! Chcę się przez nią zabić. Jest potworem. Niszczy mnie psychicznie. Cały czas się na mnie wyrzywa. Drze się. Wydziela mi jedzenie. Muszę się pytać czy mogę coś zjeść/napić się. Bardzo zle traktuję moją siostre. Mam jej dość. Mieszkam w toksycznym domu, ona go pozwala mi nawet wierzyć w Boga,bo jest ateistką...myślę ze jak się zabiję i napiszę list że to przez nią to się zmieni i chociaż da spokój mojej siostrze. Ale z drugiej strony nie chce tracić przez nią życia. Nie wiem co mam zrobić. Cały czas myślę o mojej śmierci,o tym co było by w liście, a jak myślę że to przez nią to płacze. Ja już nie wiem co mam robić. To kim ona jest nie da się nawet opisać. Proszę o radę. Odpowiedzi Porozmawiaj z wychowawcą i szkolnym psychologiem by pomogli Ci się z tym zająć. blocked odpowiedział(a) o 21:55 Elo122 odpowiedział(a) o 21:56 źal mi ciebie naprawde ale sie nie zabijaj bo zabije sie twoja siostra tesz z tęksnoty zabicie się nic nie da. Tylko twoje siostrze będzie ciężej bez ciebie. Proponuje gromadzić nagrania które później się przydadzą. Powinnaś zgłosić to pedagogowi szkolnemu. A co z ojcem? stszelec odpowiedział(a) o 22:07 ωє∂кα odpowiedział(a) o 14:10 Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub Moja mama teraz jest lezbijką i Juszcze ja już od dziecka mam atopowe zapalenie skóry moja najlepsza przyjaciółka już się że mną nie chce bawić a jej mam uwarza mnie za lobuziare i jestem w tym sama myślę już o tym żeby się zabić 2 latające się boję przy życiu trzyma mnie mój pies i 2 świnki morskie.
fot. Adobe Stock Mam młodą mamę. Urodziła mnie mając 16 lat, ale nigdy się tego nie wstydziłam. Zawsze popisywałam się tym przed koleżankami, bo byłam zadowolona że mama jest moja przyjaciółką, a dodatkowo wizualnie wygląda jak niewiele starsza siostra. Gdy kończyła 30-tkę, ja miałam 14 lat. Do tej pory pamiętam, że kiedy robiłyśmy zakupy na jej imprezę urodzinową, gdy kasjerka zobaczyła butelki szampana, powiedziała z przekąsem: - No dziewczynki, poproszę od którejś z was dowód osobisty. Impreza imprezą, ale muszę sprawdzić, czy jesteście pełnoletnie. Z radością odegrałyśmy wtedy odwieczną scenkę i powiedziałam głośno: - Mamo, wzięłaś dowód? - Taaak, już daję. Wie pani, córce jeszcze trochę brakuje jednak do 18-tki. Gdy kasjerka zobaczyła rok urodzenia, zaczęła standardowo wyrażać zdziwienie. Pamiętam, jaka byłam dumna z mamy - wyglądała jak nastolatka, mało brakowało, aby wszyscy brali nas za rówieśnice! Moja 18-tka zmieniła wszystko We dwie radziłyśmy sobie świetnie. Wiedziałam od początku, że tata nigdy się mną nie zainteresował. Nie stanął na wysokości zadania - to były słowa mamy. Gdy dowiedział się o ciąży, wziął nogi za pas. Sam miał 16 lat. Nigdy nie czuł potrzeby kontaktu z nami. Moja mama była samodzielną matką - nigdy nie zgadzała się na słowo samotna. Kiedyś miała faceta. Miałam wtedy jakieś 10 lat. Dobrze się dogadywaliśmy, myśleli nawet o wspólnym mieszkaniu. Cieszyłam się, że będzie szczęśliwa, bo z Kuby był naprawdę fajny gość. Niestety, coś nie wyszło. Mama nie chciała mi powiedzieć, o co chodziło, ale z półsłówek przypuszczam, że nie był jej wierny. Oświadczyła wtedy, że koniec z facetami. Nie chciała mi robić wody z mózgu i spraszać do domu kolejnych tatusiów - tak powiedziała kiedyś babci, gdy podpytywała ją o sprawy uczuciowe. Wolała być singielką, niż narażać mnie znowu na rozczarowanie rozstaniem z kimś niewłaściwym. Pamiętam, że babcia próbowała tłumaczyć jej, że nie powinna skazywać się na samotność tylko przez to, że jest samotną matką. Co mama skwitowała, że znajdzie kogoś, jak będę pełnoletnia. Tak się nie stało. Moja 18-tka przyniosła za to zupełnie inne okoliczności... Moje urodziny wypadają w lipcu i przygotowywałyśmy się do nich z dużym wyprzedzeniem. Mama chciała urządzić imprezę, jakiej świat nie widział. Śmiała się, że odbije za swoją 18-tkę, na której za bardzo nie pobalowała z maluchem na pokładzie. Cóż, trudno się dziwić że lubiła imprezować - miała w końcu tylko 34 lata. Zaprosiłyśmy 30 osób - w większości byli to moi znajomi ze szkoły. Impreza miała być w sobotę, ale formalnie 18 lat kończyłam 2 dni wcześniej. Miałyśmy wtedy babskie wyjście do restauracji, a po powrocie oglądałyśmy serial z kubełkiem lodów. Po paru kieliszkach wina, mamie zebrało się na szczerość. - Wiesz, kiedyś nie wyobrażałabym sobie momentu, że wspólnie będziemy piły alkohol. Ale już od dawna nie żałuję, że cię Kiedyś żałowałaś...? - Wiesz, lekko nigdy nie było. Twój ojciec zawinął się od razu na wieść, że będziemy mieli dziecko. Moi rodzice próbowali porozmawiać potem z jego rodzicami - w końcu żadne z nas nie było pełnoletnie, więc można było wszystko załatwić między dorosłymi. On jednak wmawiał im, że to na pewno nie jego dziecko. To oczywiście była bzdura. Dziadkowie nigdy w to nie wierzyli, ale jego rodzice - tak. Powiedzieli że mogą płacić, ale żeby dać im spokój. Ja miałam swój honor i nigdy nie chciałam litości. Ale myśli były różne. Twoja babcia do tej pory nie może mi darować. W tajemnicy przed nią, poszłam na nielegalną aborcję. Tak się tylko wydaje, że tego nie da się załatwić. Za kasę można wszystko. Może teraz już nie, to w końcu było 18 lat temu. Uciekłam z fotela. Byłam zdecydowana, że nie chcę urodzić dziecka. O mały włos, a nie byłoby cię na świecie, gdyby nie to że usłyszałam zza ściany straszny płacz innej kobiety... Mama chyba nie widziała, że siedzę coraz bardziej sztywno. Czy musiałam znać aż takie szczegóły? - Własna matka chciała mnie zabić... - wykrztusiłam tylko. - Anetko, dobrze wiesz jak było. Byłam młoda, młodsza od ciebie, głupia, wystraszona. Przecież tego nie zrobiłam, coś mnie ostatecznie powstrzymało. - Nigdy nie żałowałaś? - Czasem. Miałam depresję poporodową. Ale zawsze starałam się być dla ciebie jak najlepszą matką. Skłamałam, że rozbolała mnie głowa i muszę się położyć. Nie spałam całą noc w natłoku myśli Nagle wszystko przestało być ważne. Nie liczyło się, to że przez tyle lat byłyśmy nie tylko matką i córką, ale również najlepszymi przyjaciółkami. Nie liczyło się, że mama się dla mnie poświęcała i nawet nie miała faceta, żeby skupić się tylko na mnie. Nie miało już żadnego znaczenia, że miałam po prostu dobrą matkę. Dźwięczały mi w uszach słowa, że chciała mnie zabić. Że czasem żałowała, że nie dokonała aborcji. Mój świat legł w gruzach. Byłam dla niej problemem. I nie miało znaczenia, że później zmieniła zdanie. Wiedziałam, że już nigdy nie spojrzę na nią z taką ufnością, jak kiedyś. Od tamtej pory minęły 2 lata Po maturze wyprowadziłam się od mamy. Pracuję w sklepie z torebkami, jeszcze nie poszłam na studia - nie do końca wiem, co chciałabym robić w życiu. Wynajmuję wspólnie z koleżanką pokój. Mamę odwiedzam, ale daleko nam do dawnych przyjacielskich stosunków, mimo że ona wiele razy próbowała to naprawić. Ostatnio zamieszkał z nią facet - podobno postanowiła dać szansę adoratorowi z dawnych lat. Życzę jej jak najlepiej, ale ciągle mam z tyłu głowy poczucie, że zmarnowałam jej życie, a młody wiek matki to wcale nie jest powód do dumy... Czytaj więcej prawdziwych historii:Teściowa najchętniej zostałaby u nas na 3 tygodnieJako dziecko straciłam słuch i stałam się niewidzialna dla innychTeściowa przed śmiercią wyznała mi, że mąż mnie oszukałFacet w którym się zakochałam, próbował mnie zgwałcić

Witam, mam 23 lata, jestem kobietą, ale problem nie dotyczy bezpośrednio mnie, a mojej 51-letniej mamy - choć obawiam się, że i mnie już dopada ten stan. Moja mama zawsze była trudną osobą, miała ciężkie dzieciństwo z ojcem alkoholikiem i ciężkie warunki materialne, nie mogła spełnić swoich ambicji i jak czasem rozmawiamy to

Odpowiedzi Aadrian odpowiedział(a) o 11:40 Zabij ją, zanim ona zabije Ciebie. ℓєηкα. odpowiedział(a) o 11:40 Serio?... Jeżeli tak to uciekaj z domu i na policje dzwoń... choć wątpię żebyś w takiej sytuacji siedziała na zapytaj... ♥Ta♥♥ odpowiedział(a) o 11:39 uciec z domu.. albo iść na policie.,. blocked odpowiedział(a) o 11:40 Schować się w szafie, ewentualnie w piwnicy. Zależy jaki ma powód... Bo jak poważny to lepiej uciekać i to daleko. blocked odpowiedział(a) o 09:52 Na pewno twoja mama nie chce cię zabić. Jeśli przejawia oznaki nienormalności to udaj się do psychologa, albo kiedy nie wiesz gdzie jest najbliższy psycholog (Np.: Jest w szkole), spytaj o pomoc nauczycieli, albo policję. Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub
Co mam zrobić moja koleżanka chce się zabić? 2010-06-14 17:42:23; Moja koleżanka chce się zabić. Czy powiedzieć o tym komuś? 2011-11-20 13:17:34; Czy moja koleżanka chce mnie zabić? 2012-03-21 09:01:17; Moja 17letnia koleżanka chce się zabić! 2012-02-29 23:33:45; Koleżanka chce się zabić, co zrobić? 2012-04-03 21:59:46 Toksyczna relacja z matką może być zarówno pełna krzyków, agresji oraz przemocy, jak i milczenia i obojętności. Może także wpływać na najważniejsze życiowe wybory – męża, żony czy ścieżki zawodowej i odbijać się echem przez całe życie. Krzywdzące doświadczenia wyniesione z rodzinnego domu nie rzadko bywają tymi, które najchętniej schowałoby się na dno szafy, ponieważ to właśnie za nimi skrywane są prawdziwe dramaty. Zobacz film: "Depresja u dzieci" 1. Matka, czyli kto? Więź łącząca dziecko z matką jest jedną z najważniejszych w życiu, ponieważ bardzo często wpływa na stosunek do samego siebie, relacje z innymi ludźmi czy wybory zawodowe, a więc wszystko to, co kształtuje naszą osobowość. Matka najczęściej kojarzy się z rodzinnym ciepłem, bezwarunkową miłością oraz wsparciem otrzymywanym w potrzebie. Niestety, w relacjach z matką dochodzi też do emocjonalnych nadużyć, których konsekwencje są bolesne i wstydliwe zarówno dla matki, jak i dziecka, o czym przekonały się nasze rozmówczynie Iwona i Ewa, dojrzałe już dziś kobiety. Odpowiedzialne za nie są z reguły matki, które określa się mianem toksycznych. 2. Jak rozpoznać toksyczną matkę? Barbara Szalacha, psycholog, w rozmowie z WP Parenting scharakteryzowała toksyczną matkę i wymieniła jej cechy. - Najczęściej poznajemy ją po cierpiącym wyrazie twarzy, skargach na ciężkie życie, albo definiowaniu swojego macierzyństwa jako "poświęcenia" dla dobra dziecka czy wręcz całej rodziny. Jest zawsze blisko, choć zmęczona i z bolącą głową lub kręgosłupem, więc ta bliskość czyni ją obiektem troski swoich dzieci niezależnie od tego, ile same mają lat. Bo dzieci są z natury empatyczne, a w dodatku przecież "matka jest tylko jedna" - mówi ekspertka. Zdaniem psycholożki taka sytuacja jest często wynikiem konfliktu rodziców, gdzie nie ma możliwości, aby ojciec lub inny dorosły wsparł matkę, w związku z czym rola ta przypada dziecku. Taka sytuacja jest w psychologii określana jako parentyfikacja, czyli odwrócenie ról w rodzinie. Barbara Szalacha przypomina też, że toksyczność takich matek nie kończy się wraz z dorosłością dzieci. Wręcz przeciwnie - im bardziej próbują oddalić się od domu, tym gorsze przybiera formy, bo np. każdy poznany przez córkę chłopak czy dziewczyna syna są traktowani jak zagrożenie, więc pojawiają się dawne reakcje obronne matki, a w ślad za nimi również dawne nawyki dziecka skierowane na ratowanie matki w myśl powiedzenia, że "matka jest tylko jedna". - Toksyczni rodzice to nie tylko ci, którzy stawiają dziecko w roli swojego opiekuna i pocieszyciela, ale i ci, którzy identyfikują się z nim i wchodzą w rolę równoległą z córką czy synem, zamiast pozostać osobą nadrzędną. Są to zwykle osoby niedojrzałe, powierzające dorastającym dzieciom swoje problemy intymne i wymuszające na nich relacje podobne do koleżeńskich, bo matka pożycza od córki ubrania, skraca dystans z jej rówieśnikami, a potem partnerami - dodaje Szalacha. Iwona jest córką toksycznej matki. Prowadzi na facebooku konto pt. "Pamiętasz ją?", gdzie dzieli się swoimi doświadczeniami i walką z uzależnieniem (Facebook) 3. Historia Iwony Iwona ma dziś 42 lata, prowadzi na Facebooku fanpage pt. "Pamiętasz ją?", gdzie opisuje swoje pełne trudów życie. W rozmowie z WP Parenting opowiedziała o swojej bolesnej historii związanej z wychowaniem przez toksyczną matkę oraz konsekwencjach, z którymi musiała się mierzyć nie tylko jako dziecko, lecz także jako dorosła już kobieta. - Jak byłam mała to za każdym razem, gdy przychodziłam do mamy pochwalić się swoim sukcesem, dowiadywałam się, że ona by to zrobiła lepiej i zaraz pokaże mi jak. Pamiętam, jak w domu moich rodziców była taka gruba książka "Od objawu do rozpoznania". Był to słownik chorób z ich wszystkimi możliwymi symptomami. Można było filtrować także objawy i dopasować sobie chorobę. Moja mama ciągle to czytała. Szantażowała mnie i siostrę swoimi tajemniczymi chorobami i nagłą śmiercią. Szantażowała nas swoim rodzicielstwem, mówiąc: jak będziesz miała własne dzieci, to zobaczysz. Przedstawiała mi taki obraz, że dziecko to dla rodzica kara i krzyż pański - opowiada nam Iwona. W dzieciństwie nie była typem buntowniczki, lecz wręcz przeciwnie - poukładaną prymuską, zawsze gotową do poświęceń. - Byłam cichą dziewczynką, dobrze się uczyłam, bardzo dużo czytałam. Koleżanki latały za chłopakami, były dyskoteki, alkohol w parku na ławce i palenie papierosów za szkołą. Ja tylko siedziałam w domu i czytałam. I cały czas czuwałam... Żeby być, kiedy tata chciał porozmawiać, żeby rozweselić mamę, gdy leżała na podłodze w łazience jęcząc, że jak dorosnę, to zrozumiem. Żeby nauczyć siostrę pisać i czytać, żeby się uśmiechać przed szkołą i sąsiadami za całą rodzinę. I musiałam zamiatać to wszystko pod dywan, aż w końcu nie dało się po nim chodzić - mówi 42-letnia Iwona i dodaje: - Nigdy nie usłyszałam: "jestem z ciebie dumna". Zawsze mi mówiła przykre rzeczy. Że gruba, że taka, że owaka i dodawała, że “przecież lepiej, że ja ci to powiem niż ktoś obcy”. 4. Konsekwencje? Molestowanie, alkoholizm, rozwód Iwona uświadomiła sobie, że relacje z matką oddziałują na jej dorosłe życie, kiedy rozpadło jej się małżeństwo i popadła w alkoholizm. - Poczułam tak wielką niesprawiedliwość i tak wielką krzywdę, że już nie umiałam dłużej tego tłumić. Chciałam zwrócić na siebie uwagę, że to co najbliżsi mi robią przez tyle lat, to jest niesprawiedliwe. Zaczęłam pić i na złość się uzależniłam. Dwa razy chciałam się zabić, a umrzeć to prawie cały czas - przyznaje - mówi założycielka strony "Pamiętasz ją?". - Czy ktoś się tym wszystkim przejął? Matka założyła sobie jeszcze większą koronę cierniową na głowę. A potem, jak już nie piłam ponad 2 lata, byłam z siebie taka dumna. Myślałam, że ona też. Ale nic się nie zmieniło. Mam czasami wrażenie, że jej to jest nie na rękę, że ja przestałam pić, bo odpadł kolejny powód, dla którego mogła użalać się nad sobą – opowiada Iwona. W dzieciństwie Iwona była też wykorzystywana seksualnie przez znajomego rodziców. To był tak zwany "przyjaciel rodziny". Zawsze grzeczna i posłuszna wobec dorosłych, nie potrafiła się przed nim bronić. - Był starszym facetem, może miał 50 lat. Nie wiem, mnie wtedy wydawał się strasznie stary. Przychodził często do moich rodziców, a nawet zostawał ze mną, jak ich nie było. Kiedy moja mama siedziała w kuchni albo wychodziła do sklepu, on chciał mnie dotykać i sprawdzać, czy mam już piersi. Pamiętam, że pytał, czy już jestem podlotkiem. Wiem od mojej siostry, że do niej też próbował się dobierać, ale ona wtedy uciekła z krzykiem do naszej mamy, coś tam jej tłumacząc po swojemu - mówi kobieta. Siostra Iwony nie słyszy, a jej rodzice nigdy nie zdobyli się na wysiłek, żeby nauczyć się języka migowego. Dlatego matka nigdy nie rozumiała, o co chodzi jej córce. - Trwało to może 4 lata. Może 5. Zabierał mnie też na "wycieczki". Rodzicom mówił, że będzie mnie uczył kierować autem, ale jechaliśmy do niego. Ja się nie obroniłam, nie uciekłam, nikomu nie powiedziałam. Po jakimś czasie zaczęłam się czuć współwinna. Poza tym ja się strasznie wstydziłam. Z moją mamą nigdy nie rozmawiałam o takich sprawach, jest bardzo pruderyjna. Mój tata nawet nie wiedział, do której klasy chodzę - żali się Iwona. - Kiedyś zaprosiłam do domu koleżankę, taką pyskatą Żanetę. Nie lubiłam jej i nawet się jej bałam, więc naprawdę nie mogę sobie przypomnieć, dlaczego ona wtedy do mnie przyszła. I on był w domu. Sam. Częstował nas szampanem w długich, wąskich kieliszkach, a my piłyśmy. Żaneta się śmiała, wręcz wyśmiewała. Wcale nie czuła skrępowania i chyba nawet było to dla niej ekscytujące. On zaczął się do nas dobierać, a ja w tej sytuacji czułam, że grunt uchodzi mi spod nóg. Do głowy mi, wtedy 10-latce, nie przyszło, że to ja jestem ofiarą i mogę się bronić. Muszę się bronić. Po kilku latach wylądował w szpitalu, coś z sercem. W końcu zmarł, a ja nigdy nie cieszyłam się tak z niczyjej śmierci - Iwona nie kryje emocji. Dopiero wiele lat później wykrzyczała rodzicom, że była molestowana przez ich znajomego lecz oni nie zareagowali. Nie wyglądali nawet na zaskoczonych. I to było gorsze dla Iwony nawet od wizyt nowego "wujka". - Dziś jestem pewna, że moja matka wiedziała. I, pomimo że ona wie, że ja wiem, że ona wtedy wiedziała, nie skłoniło jej to do refleksji nad sobą. Do dziś winię za tamto moich rodziców. Winię ich, że nie zareagowali. To oni są winni. Może dawno temu chciałam im powiedzieć, ale się nie udało. Nawet przez myśl mi wtedy nie przeszło, że skoro nie słuchają, to mogę iść do obcych – wspomina. Ratunkiem dla Iwony okazała się terapia, która przywróciła jej wiarę we własne możliwości, rozliczenie z przeszłością i wyjście z alkoholizmu. Kobieta zerwała też kontakt z matką. - Od kilku miesięcy nie mam żadnego kontaktu ze swoją matką, która przez 42 lata nie zrobiła nic poza wpędzaniem mnie w poczucie winy. Udało mi się również uwolnić od byłego męża, który przez kilka lat po rozwodzie nie dawał mi spokoju. Zerwałam bliskie relacje praktycznie ze wszystkimi oprócz dzieci i siostry, i zaczęłam budować swój świat na nowo. Pojawili się nowi ludzie, którzy idą obok bez podstawiania sobie nóg. I ja im nie muszę niczego udowadniać. Jest wielu takich ludzi. Życie wśród nich nie polega na udowadnianiu swojej przydatności. Warto takich poszukać. Ja mam rozkwitać, bo jestem dobra i wystarczająca. Już nigdy w to nie zwątpię – podsumowuje Iwona. 5. Historia Ewy 46-letnia Ewa także miała toksyczną matkę, która była alkoholiczką. Jak mówi, całokształt emocji związanych z mamą po prostu "zamroziła", żeby móc żyć i dopiero po latach, na terapii przepracowała traumę, która była wynikiem jej relacji z matką. - Pamiętam jej słowa powtarzane jak mantra: choć byś nie wiem, co zrobiła, do pięt mi nie dorośniesz! - wspomina Ewa. Kiedy miała 9 lat, musiała przejąć obowiązki matki - łącznie z wychowywaniem siostry, która się wtedy urodziła. - Wtedy już mocno piła. Musiałam chodzić po wódkę, a od sąsiadów pożyczać pieniądze. Nie mogłam wyjść na dwór, gdy nie zrobiłam w domu obiadu, sprzątania, zmywania. Musiałam ojca wyganiać z domu podczas awantur. Ewa doświadczyła też przemocy fizycznej. Była bita, z rozpaczy podjęła też próbę samobójczą. - Bałam się matki jak cholera, biła mnie mocno, kablem od grzałki (takim czym się kiedyś wodę gotowało), smyczą psa, trzepaczką do dywanów. Mając 15-16-lat pierwszy raz połknęłam jej psychotropy i miałam nadzieję, że umrę, ale chciałam wiedzieć, czy będzie jej smutno, że mnie nie ma. W szpitalu okłamała lekarzy, że to przez ojca i to mnie strasznie bolało... Matka, będąc pod wpływem alkoholu, wyrzuciła 19-letnią Ewę z domu. – Ja już do niego nie wróciłam, a ona nawet nigdy o to nie poprosiła. Dwa tygodnie przed urodzeniem mojej drugiej córki, kiedy miałam 24 lata, matka umarła. Ewa przyznała, że trauma związana z wychowaniem przez matkę trwa do dziś i jest to u niej zdiagnozowane jako stres pourazowy porównywalny do tego, który dotyka żołnierzy wracających z misji. 46-latka przyznała też, że relacja z matką odbiła się na wychowaniu jej córek. Nazywa się "emocjonalnie wycofaną ofiarą pogrążającą się w użalaniu nad sobą". - Czułam się niekochana, a one robiły, co mogły, żeby mnie zadowolić. Żyłam koło nich, nie zwracając na moje dorastające córki uwagi. Były bardzo samotne. Starsza okazywała to buntem, młodsza zamknęła się w sobie, swoim świecie i tak sobie dorosły. Młodsza miała duży problem z aklimatyzacją, jeśli wchodziła w nowe środowisko to od razu z pozycji ofiary i nie rozumiałam, czemu ludzie jej nie lubią, przecież każdemu oddałaby serce - wyjaśnia. Ewa postanowiła pomóc swoim córkom, proponując im terapię. Podkreśla, że wynika to ze świadomości konsekwencji, jakie ponoszą dzieci toksycznych matek: zależności i współuzależnienia, strachu przed ludźmi, braku poczucia bezpieczeństwa, niskiego poczucia własnej wartości i braku zaufania, czyli tego wszystkiego, co toksyczne matki "w spadku" zostawiają swoim niekochanym córkom. Zdaniem Barbary Szalachy relacje z toksyczną matką można naprawić, a jedną z dróg jest wspólna terapia. - Oczywiście, wszelkie takie zaburzenia wymagają oddziaływań korektywnych, bo mimo głębokich zranień nie wygasa potrzeba tych najważniejszych więzi uczuciowych, głównie z matką. W każdej terapii jest potrzeba ich odbudowania, aby przywrócić wewnętrzny spokój i możliwość wchodzenia w ufne więzi i związki. Część takiego procesu świetnie pokazał film z udziałem prof. Bogdana de Barbaro "Nawet nie wiesz, jak bardzo Cię kocham" - radzi psycholog. Tam bowiem umożliwiono zrozumienie problemu matki, która zmagała się z własnym poczuciem odrzucenia przez dorastającą córkę, męża i matkę oraz dramatem własnego przemijania. - Taki sam cel ma psychoterapia, która wychodzi z udowodnionego założenia, że podstawą odbudowy więzi jest zrozumienie historii drugiej osoby i spojrzenie z perspektywy jej własnego, niepowtarzalnego sposobu przeżywania – kończy Szalacha . Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez polecamy
Mama Leoni jest artystką, która marzy o tym, żeby mieć lwa. Tymczasem tuż przed jej urodzinami do drzwi dzwoni ktoś nieznajomy, a na korytarzu rozlega się radony okrzyk. To jednak dopiero początek tej tajemniczej i pełnej przygód historii. Potem jest tylko ciekawiej.
Kasia choruje na depresję, odkąd była nastolatką, ale do psychiatry trafiła dopiero w wieku 21 lat. W jej domu rodzinnym nigdy nie rozmawiano o jej problemach psychicznych W kwietniu 2021 r. 23-latka znalazła się w szpitalu psychiatrycznym po próbie samobójczej, spędziła tam dwa tygodnie, a następnie wypisała się na własne życzenie Kasia szczegółowo zaplanowała swoje samobójstwo, a w telefonie do dziś trzyma notatkę, w której opisała krok po kroku, jak będzie ono wyglądało Uratował ją SMS wysłany do byłego chłopaka. Mężczyzna zaalarmował bliskich Kasi, że dziewczyna wzięła tabletki, żeby się zabić Dziś kobieta mówi, że depresja będzie jej towarzyszyć do końca życia Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onetu Ma 23 lata, na Instagramie założyła konto o nazwie "Kobieta i depresja". Codziennie odpisuje na wiadomości od osób, które borykają się z podobnymi problemami: obniżony nastrój, myśli samobójcze, nerwica, lęki, napady paniki... Bo depresja w Polsce wciąż jest tematem, o którym łatwiej rozmawiać anonimowo, niż z bliskimi. 1. Do psychiatry trafiłam w wieku 21 lat, chociaż już jako nastolatka domyślałam się, że "coś jest ze mną nie tak". Jasne, każdy może mieć gorszy dzień, popłakać do poduszki, co jest całkiem naturalne, zwłaszcza w wieku dorastania. Ale u mnie to było notoryczne. Nie wiedziałam, skąd się brał ten obniżony nastrój, dlaczego akurat ja "tak mam". Byłam smutna. Nie miałam wtedy dobrego kontaktu ani z mamą, ani z tatą. Nigdy nie rozmawiałam z nimi na poważniejsze tematy, nie było też mowy o tym, żeby usiąść i dowiedzieć się od nich na przykład czegoś o seksie. Dziś uważam, że z dzieckiem trzeba mówić o wszystkim. Moja mama sama ciężko choruje, odkąd pamiętam. Jednak nigdy sama mi o tym nie powiedziała, choć nieraz słyszałam pretensje, że jest zmęczona, a my nie wystarczająco jej pomagamy. O chorobie mamy właściwie dowiedziałam się przypadkiem. Kiedyś znalazłam korespondencję mailową z lekarzem, innym razem usłyszałam kłótnię rodziców. Atmosfera domowa nie sprzyjała rozmowom o depresji nastolatki. Zamknęłam się w sobie i odpuściłam. Ale szukałam informacji o chorobach psychicznych w internecie, w książkach. Pochłaniałam tę wiedzę. W pewnym momencie już wiedziałam, że potrzebuję pomocy psychiatry, ale nie miałam swoich pieniędzy. Przeczytaj: Życie do połowy puste 2. Czas płynął. Zdałam maturę, poszłam na studia, depresja nie mijała, nadal byłam przybita, płakałam, nie miałam motywacji, żeby wstawać z łóżka, każda aktywność bolała mnie wręcz fizycznie. Mój ówczesny chłopak powiedział mi w końcu, że jeżeli ja nie poproszę rodziców o pomoc, to on to zrobi. I tak się stało, pojechał do nich do domu, zapukał, wszedł i powiedział, jak wygląda sytuacja: państwa córka potrzebuje pomocy. Chwilę potem dostałam SMS od mamy. Napisała, że mi pomogą, że dostanę od nich pieniądze na terapię i na leki. I tak ponad dwa lata temu zaczęłam brać antydepresanty. Nie zapomnę, jak pierwszy raz wróciłam do domu rodzinnego właśnie po tym, kiedy rodzice dowiedzieli się o mojej depresji. Kontakt z tatą był praktycznie żaden, więc on w ogóle nie poruszył tematu mojej choroby. Mama bezpośrednio nie spytała mnie ani o objawy, ani o samopoczucie. Padło jedynie: jak tam? Wiedziałam, że miała na myśli właśnie mój stan psychiczny i to, jak się trzymam. Ale odpowiedziałam wymijająco, bo jak inaczej zareagować? Nie czułam jej wsparcia. Znowu odpuściłam. Całe szczęście miałam chłopaka, który mnie wtedy bardzo wspierał w leczeniu i chyba do końca życia będę mu za to wdzięczna, mimo że nie jesteśmy już razem. A nie było mu łatwo. Pamiętam dokładnie wieczór, kiedy wzięłam pierwszą tabletkę na sen. Po pięciu minutach poczułam, jakbym była po prostu naćpana i zasnęłam. Tak minęły dwa tygodnie. Rano brałam leki na dzień, wieczorem — na noc. Nie odczułam skutków ubocznych, jedynie lekko obniżone libido, ale po miesiącu zaczęłam czuć się lepiej, jednak nie na długo. 3. Kryzys przyszedł niespodziewanie rok temu. To był bardzo dziwny okres w moim życiu. Wydawało mi się, że jestem całkiem szczęśliwa. Choć rozstałam się z tamtym chłopakiem, to jednak weszłam w nowy związek, który zapowiadał się dobrze. Problem stanowiły relacje z moją mamą, która miała swoje problemy, zerwała ze mną kontakt po tym, jak rodzice się rozwiedli, a ja zamieszkałam z ojcem. Ja jednak skupiłam się na budowaniu relacji z tatą, szłam do przodu. W tamtym okresie studiowałam i pracowałam jednocześnie. Dla mojego organizmu okazało się to zbyt dużym wyzwaniem. Poza tym jestem perfekcjonistką, obsesyjnie bałam się, że zrobię coś źle, dlatego ciągle się doszkalałam. Miłość? W związku dostawałam wtedy bardzo dużo miłości od partnera, ale nie byłam w stanie jej odwzajemnić i to sprawiało, że bardzo źle się z tym czułam. Choć z natury jestem uczuciowa i czuła, w tamtym momencie byłam obojętna. Chciałam się rozstać, ale bałam się, że złamię tym rozstaniem mojemu partnerowi serce. Miałam wątpliwości, zastanawiałam się: może dalej kocham mojego byłego partnera? Postanowiłam więc do niego napisać. Kiedy wyznał, że on już nic do mnie nie czuje, załamałam się. Te trzy czynniki skumulowały się w moim życiu w marcu ubiegłego roku. Dodatkowo nieco wcześniej zdecydowałam się na samodzielne odstawienie leków, co znacząco wpłynęło na obniżenie mojego nastroju. Nie mając wystarczającej odwagi i siły na to, by szczerze porozmawiać z chłopakiem, postanowiłam popełnić samobójstwo. Przeczytaj: Dwukrotny wzrost liczby prób samobójczych wśród nastolatek. Ekspertka: to nie jest przypadek Wszystko miałam zaplanowane dzień wcześniej. Do tej pory trzymam w telefonie notatkę z 26 marca zatytułowaną "Chcę się zabić" i kartkę, na której godzina po godzinie pisałam, co się dzieje. "Wstałam, jest Tata wrócił do domu o nie mogę się zabić" — zanotowałam. Zależało mi na tym, jeśli moja próba samobójcza by się powiodła, żeby nie znalazł mnie tata, tylko partner, który do mnie przyjeżdżał. Tatę chciałam przed tym ochronić. I nagle okazało się, że on zmienił plany i został na weekend w domu, choć miał wyjechać w rodzinne strony. Napisałam wtedy w notatce: nawet zabić się nie potrafię. Tego wieczora mój partner przyjechał do mnie zmęczony po pracy i położył się spać. Tata był w pokoju obok. W momencie, w którym wzięłam leki, wysłałam wiadomość do mojego byłego partnera i do obecnego, który leżał w łóżku obok i spał. Wcześniej wyciszyłam jego telefon, by dźwięk SMS-a go nie obudził. Napisałam, co zrobiłam. Były partner zareagował natychmiast. Nie mogąc dodzwonić się do mnie, próbował skontaktować się moim chłopakiem, w końcu udało mu się połączyć z moim bratem. Brat zaalarmował mojego tatę. Kiedy usłyszałam, że ojciec z kimś rozmawia, domyśliłam się, że on już wie i byłam przerażona. Nie wiedziałam, jak mam mu wytłumaczyć to, co się stało, zaczęłam budzić partnera. W tym momencie tata wszedł do pokoju, zaczął zadawać mi pytania, ale ja nie potrafiłam nic powiedzieć, tylko płakałam. Zgotowałam niezłą traumę i tacie i partnerowi. Mam ogromne wyrzuty sumienia z tego powodu. To jest coś, co muszę sobie przepracować na terapii. Z perspektywy czasu uważam, że podejmując decyzję o samobójstwie, myślałam tylko o sobie. Wydawało mi się, że kiedy odejdę, wszystkim będzie lepiej. Może trochę popłaczą, ale to minie. Zobacz też: "W kryzysie szukałem pomocy, ale słyszałem tylko: »Nie myśl o głupotach«" [LIST]" Ojciec zdecydował, że zabierze mnie do szpitala. Na SOR-ze spędziłam całą noc, sama. Pandemia sprawiła, że pacjentom ograniczono kontakty z bliskimi. To zabolało mnie jeszcze bardziej, choć wydawało mi się wtedy, że jak na okoliczności, w których się znalazłam, jestem silna. Zastanawiam się, co by się stało, gdyby takie słowa od lekarza usłyszała nastolatka po próbie samobójczej? Nad ranem tata wyprosił na personelu, żeby go do mnie wpuścili, przekazał mi walizkę z ubraniami. Dowiedzieliśmy się, że zawożą mnie do szpitala psychiatrycznego. Pomyślałam: może tam będzie lepiej? Nie wiedziałam jeszcze, z czym się wiąże pobyt w szpitalu psychiatrycznym. Dziś nie wiem, czy tak wygląda każdy pobyt, czy tylko ja miałam pecha. Były tam dwie naprawdę empatyczne pielęgniarki, które starały się okazać zainteresowanie stanem pacjentów, poprawiać im humor. Ale resztę cechowała jedynie obojętność: robili tyle, ile mieli zrobić, nic więcej, zero indywidualnego podejścia. Szpital wspominam tragicznie, a spędziłam tam dwa tygodnie. Przyjmowałam leki, czułam się otumaniona, wyciszona. Zabrano mi telefon. Wiedziałam, że mi go zabiorą, ale nie zdawałam sobie sprawy, że aż na cały pobyt. Poza tym na początku miałam ze sobą tylko kilka ubrań, które tata spakował mi do walizki. Pierwsze dwa dni płakałam w łóżku, później było trochę lepiej, bo ojciec przywiózł mi książki. Ale dla mnie chyba najgorsze jest to, że byłam tam dwa tygodnie po próbie samobójczej, a psycholog odwiedził mnie dwa razy. I ta rozmowa trwała za każdym razem 15 minut. "Dlaczego to zrobiłaś?", "Jak wyglądają twoje relacje z rodzicami, z chłopakiem?". Taka najzwyklejsza konwersacja. A drugie spotkanie było bardziej po to, żeby stwierdzić, czy ja mam tylko depresję, czy jeszcze jakieś zaburzenia poznawcze. Dwa tygodnie po tym, jak na własne żądanie wyszłam ze szpitala psychiatrycznego, założyłam konto na Instagramie. Byłam wtedy w złym stanie. Dostałam nowe leki, nie miałam apetytu. Całymi dniami leżałam w łóżku. Pewnej nocy po prostu spontanicznie założyłam anonimowe konto, które nazwałam "Kobieta i depresja". Pamiętałam, że jako nastolatka byłam ciekawa wypowiedzi ludzi chorych na depresję, ale było ich bardzo mało w internecie. Pomyślałam sobie wtedy, że może założenie konta będzie dla mnie taką formą psychoterapii, że będę mogła wyrzucić z siebie złe emocje i doświadczenia, a jednocześnie komuś, kto przeczyta o moich doświadczeniach, pomogę. Początkowo bałam się, że wiadomości od czytelników i problemy, którymi zaczną się ze mną dzielić, zbyt mocno mnie obciążą, ale okazało się, że całkiem nieźle daję sobie radę. Zdarza się, że ludzie opisują mi przerażające historie. Zawsze staram się odpisywać i coś doradzić, ale nie "siedzi" to ze mną w głowie. 4. Depresja znacząco wpływa na związek z partnerem. Życie z osobą, która ma depresję, jest trudne. Często muszę tłumaczyć mojemu chłopakowi, że to, że płaczę, nie znaczy, że on mnie krzywdzi. Płacz daje mi możliwość oczyszczenia się, przynosi ulgę po ciężkim dniu. Wiem, że trudno jest patrzeć, jak ukochana osoba płacze, dlatego dużo rozmawiam z partnerem, tłumaczę mu swoje emocje. Dziś kontynuuję leczenie i jak każdy mam czasami gorszy czas, ale na co dzień nie odczuwam swojej depresji, nie utożsamiam się z tą chorobą. Myślę, że osoby borykające się z podobnymi problemami psychicznymi potrzebują od otoczenia przede wszystkim empatii. Czasem wystarczy mi, że partner przytuli mnie i powie: jutro będzie lepiej, lżej. Chcę od niego usłyszeć, że dam radę. Początkowo w to nie uwierzę, ale potem rozumiem, że ma rację. Bo tak właściwie, co strasznego może się wydarzyć? Choć nie studiowałam psychologii, mam dużą wiedzę na temat depresji, bo od kilku lat na własną rękę szkolę się, czytam naukowe i popularnonaukowe artykuły na ten temat. Staram się też "edukować" partnera, by łatwiej mu było mnie zrozumieć i odpowiednio reagować w sytuacjach kryzysowych. Istotna w procesie leczenia depresji jest terapia. Wydaje mi się, że trafiłam na kompetentną osobę. Moja terapeutka bardzo pomogła mi poukładać sobie w głowie relacje z moją mamą. Ta relacja, bardzo ważna dla mnie, młodej dziewczyny wchodzącej w życie, była od samego początku toksyczna. Dziś nie mam z mamą żadnego kontaktu, ponieważ ona tego nie chce. Przyjęłam jej decyzję z ciężkim sercem. Trafiłam na terapię zaraz po tym, jak mama zniknęła z mojego życia, ale w trakcie rozmów z psychoterapeutką odkryłam, że praktycznie wszystko, co funkcjonowało w mojej głowie "nie tak", było związane z naszymi relacjami. Skoro czuję się szczęśliwsza, od kiedy mamy nie ma w moim życiu, to widocznie tak musi być. Z tatą jest zupełnie inaczej. Moi rodzice rozstali się w momencie, gdy mama zdecydowała się na zerwanie kontaktu ze mną. Zamieszkałam wtedy z tatą i żyjemy pod jednym dachem do tej pory. Wcześniej nawet dobrze się nie znaliśmy, bo kiedy byłam mała, pracował za granicą. Gdy wrócił, dojeżdżał do pracy, w domu prawie w ogóle nie bywał. No i mama zawsze na niego narzekała. Nauczyłam się, że tata jest zły. Po rozstaniu rodziców bardzo się do siebie zbliżyliśmy. Tata bardzo starał się naprawić relację ze mną, choć na początku to było krępujące. Przychodził do mnie i pytał, czy pójdę z nim na spacer. Zgadzałam się i na początku chodziliśmy w kompletnej ciszy, bo nie mieliśmy o czym rozmawiać. Z czasem zaczęły się pojawiać wspólne tematy, otworzyłam się przed nim. Dziś mijają dwa lata, odkąd postanowiliśmy dać sobie szansę i muszę zaznaczyć, że mamy naprawdę świetny kontakt. Kiedy rozmawiamy, nie boję się mu powiedzieć, że idę do psychiatry po leki. Póki mogę, chcę mieszkać z tatą, chcę nadrobić moje dzieciństwo. Badania psychologów i psychiatrów mówią, że depresję można wyleczyć, ja ma inne spostrzeżenia. Wydaje mi się, że jeżeli depresja towarzyszy nam od lat, ale zostaje zdiagnozowana późno, to już na zawsze pozostanie częścią naszego życia. Już zawsze będę czujna, uważna na kolejne spadki nastroju. Dziś jestem szczęśliwa, w przyszłości chcę mieć dzieci i wiem, że jestem narażona na ryzyko depresji poporodowej. Ale ta świadomość pozwala mi się lepiej do tego przygotować do macierzyństwa. Żyję w przekonaniu, że depresja nie zniknie całkowicie. Myślę, że w jakimś stopniu będzie stale tuż obok i akceptuję to. Dla wszystkich osób w kryzysie, a także ich bliskich, działa serwis To pierwszy w Europie serwis pomocowo-edukacyjny podejmujący temat zapobiegania samobójstw i pomocy osobom, które są nim dotknięte. Jeśli zmagasz się z myślami samobójczymi, możesz skorzystać z darmowych infolinii: Antydepresyjny Telefon Zaufania (od poniedziałku do piątku w godz. 15-20) - 22 484 88 01, Telefon zaufania dla osób dorosłych w kryzysie emocjonalnym, codziennie od godz. 14 do 22 - 116 123, Telefon zaufania dla dzieci i młodzieży, czynny codziennie przez całą dobę - 116 111, Zawsze możesz po prostu zadzwonić pod nr alarmowy 112 i zgłosić zagrożenie życia swojego lub osoby, o której wiesz, że planuje samobójstwo.
Chłopiec próbował się zabić, bo mama chciała zabrać komputer że w większości rodzice to debile. w szkole jest zakaz używania telefonów a moja bratowa Śmiać mi się chce jak zapytał(a) o 10:44 Czy moja mama chce się zabić? W tekturowym pudełku znalazłam coś takiego (narysowałam, bo nie mogłam zrobić zdjęcia) wiem, że miało napis chyba GLICEROLI czy coś takiego, to coś było połączone ze sobą, ale można było łatwo oderwać, CZY TO SĄ JAKIEŚ NABOJE? Moja mama chce się zabić?: To pytanie ma już najlepszą odpowiedź, jeśli znasz lepszą możesz ją dodać 1 ocena Najlepsza odp: 100% Najlepsza odpowiedź blocked odpowiedział(a) o 14:40: To opakowanie, a w środku tabletki dopochwowe. Odpowiedzi Spokojnie to chyba jest Gliceryna albo coś ale nie naboje Ikorek odpowiedział(a) o 10:46 Ha ha hano tego tu jeszcze nie byłotak twoja matka ma 24 h na dobe myśli samobójcze i chce się zabićno weź ty się puknij w ten łeb blocked odpowiedział(a) o 22:04 Myślę, że nie chce się zabić Jezu... To tabletki dopochwowe a nie naboje xD Uważasz, że ktoś się myli? lub Mam 28 lat - od 21 roku życia co miesiąc przelewam na jej konto (Mama mieszka w innym mieście) pieniądze aż do teraz - ciężko pracowałam, nie miałam rodziny, zarobki były dobre. Za moje pieniądze Mama zrobła ... bo za bardzo kocham mamę. Mam 16 lat. Mieszkam z ojczymem Tomaszem, z mamą i z bratem Krzyśkiem (Tomasz jest jego ojcem biologicznym). Tomasz ciągle się wydziera na mnie i na moją mamę, traktuje ją jak psa, mnie zresztą też. Cały czas jej coś wypomina, jest niesprawiedliwy. Jest też strasznie leniwy i chce, żeby wszyscy robili wszystko za niego. Śpi do 11, potem wychodzi do pracy, dociera chyba na 12 (a powinien chodzić na 9 Moja mam robi wszystko w domu - pierze, gotuje, sprząta, odkurza, zajmuje się moim bratem, który ma lekki autyzm, bawi się z nim, uczy go, pomaga przy uczeniu mnie itd. A tamten nie robi nic. Serio. Jak po pracy wraca do domu około 17-18, to siada przed telewizorem/komputerem i tak do 1 w nocy. I robi wielkie gó*no. Zarabia o 4 stówy więcej od mojej matki, która opłaca wodę, mieszkanie, internet. On opłaca tylko prąd. Nigdy nie robi zakupów. Moja mama nie zarabia dużo, więc to nie jest taka radocha wydawać każdego dnia 30 zł na jedzenie dla całej ,,rodziny". Kiedy kupi chleb, Tomasz zżera połowę. Ostatnio kupiła ser za 8 zł, zjadł cały. Kupiłam jej czekoladki na walentynki za 11 zł, to wyżarł bez pytania nawet. Jasne, każdy pomyśli, że to nic. Rada:,,Niech wezmą rozwód". Cha, cha. Gdyby to było takie proste. Tomasz wychowuje mojego brata dzięki komputerom i telewizji. Serio. On nie umie się nim inaczej zająć. W weekendy mama wychodzi rano kupić jedzenie, jakieś ciasto itd. Krzysiek budzi się około 9 rano, Tomasz włącza mu telewizję, i on ogląda no do 12. Czy dziecko z AUTYZMEM powinno być tak wychowywane? No chyba nie. Dlatego moja mama nie chce go z nim zostawić. Oni zawsze się kłócą w kuchni. Mój pokój jest obok i wszystko, WSZYSTKO słyszę. Strasznie dużo płaczę. Czasem mam ochotę zwalić szafy, porozwalać komputer, rzucam przedmiotami albo wbijam sobie paznokcie jednej ręki w drugą tak, żeby mnie zabolało. I kurde, no to jest nienormalne! Ja nie chcę być psychiczna, ale moje życie mnie ku temu prowadzi. A teraz reszta. Nie mam przyjaciół. Mam koleżanki, które non stop nawijają o swoich włosach, chłopakach, którzy na nie spojrzeli, o tym, że dostały piątkę, a nie szóstkę. Wkurzające i to naprawdę bardzo. Mam ochotę wrzasnąć w twarz tym wszystkim idiotkom, jakie ja mam p******* życie. Ale nie mogę. Bo by tego i tak nie zrozumiały. Co do chłopaków, no lubię wszystkich, na pewno bardziej od dziewczyn, ale nie ma takiego, któremu mogłabym się z tym zwierzyć. Jedyny, na którym mi zależy, nie odzywa się do mnie od miesiąca. I nie wiem, o co chodzi, a nie mogę się zapytać, bo my nie byliśmy razem. A tak się fajnie zapowiadało, już nawet usłyszałam gdzieś, że mu się podobam, a tu nagle... Wszystko się spieprzyło. Ja niczego bym od niego nie chciała. Nie musielibyśmy być razem, po prostu chciałabym się czasem spotkać i tyle, żeby z nim przebywać. No, ale jest, jak mówię. Jedyną moją nadzieją jest liceum. Uczę się, ile mogę, mimo że nie zawsze mi wychodzą piątki, ale staram się - robię dodatkowe prace, zapisuję się na konkursy, słucham na lekcji, notuję. Mam nadzieję, że w liceum wreszcie poznam kogoś fajnego. Chociaż, szczerze, nie wiem, czy ktoś taki w ogóle istnieje... Nie liczę na zmianę w mojej pseudorodzinie, mam nadzieję, że zmieni się na lepsze sytuacja z tym chłopakiem. Na prawdziwą przyjaźń już też nie liczę. W sumie nie liczę na nic. Chociaż.... Liczę na cud. :) KOBIETA, 16 LAT ponad rok temu Witam, Twoja sytuacja w domu jest rzeczywiście bardzo trudna. Rozumiem, że jest Ci ciężko i męczysz się, widząc, jak Twoja mama bardzo się stara, a pomimo to nie dostaje pomocy od swojego męża. Jednak nic na to nie możesz poradzić. Twoi rodzice są dorosłymi ludźmi i muszą sami rozwiązywać swoje problemy, nie możesz ingerować w ich życie. Zrozumiałe jest to, że taka sytuacja wywołuje w Tobie złość i niechęć do ojczyma. Powinnaś porozmawiać z kimś o swoich uczuciach i problemach, z którymi się obecnie borykasz. Możesz skorzystać z pomocy pedagoga szkolnego, z pewnością okaże on zrozumienie i dostarczy Ci wsparcia. Spróbuj również porozmawiać z mamą, wyjaśnij jej, jak się czujesz, kiedy słyszysz kłótnie za ścianą. Postaraj się, żeby była to spokojna rozmowa bez krzyków i wypominania. Piszesz również, że brakuje Ci bliskiej osoby i nie masz przyjaciół. Sugeruję, żebyś bardziej otworzyła się na ludzi, wyjdź czasem gdzieś ze znajomymi, nawet jeśli nie masz ochoty. Może to pozwoli Ci oderwać się na chwilę od problemów. Jeśli chodzi o Twojego kolegę, który przestał się do Ciebie odzywać, to wiedz, że pomimo tego, że nie byliście parą, masz prawo dowiedzieć się, o co chodzi. Bardzo dobrze, że korzystasz z dodatkowych zajęć w szkole, bierzesz udział w konkursach. Oznacza to, że jesteś ambitną osobą, która wie, co chce osiągnąć i jak tego dokonać. Nie rezygnuj z tego, z pewnością osiągniesz zamierzone cele. Proponuję Ci, żebyś rozważyła zapisanie się na jakieś zajęcia sportowe. Będzie to świetna okazja do poznania nowych ludzi, a ćwiczenia fizyczne pomogą Ci rozładować napięcie w sposób konstruktywny. Trzymam kciuki za Twoje powodzenie i pozdrawiam serdecznie. 0 Jeśli chcesz z tego wyjść możesz pogadać z rodzicem (lub dwoma),jednak mam wrażenie że mama jest w tych sprawach delikatniejsza.Porozmawiaj równierz z pedagogiem szkolnym i nie wstydż się tego-na tym polega jego praca. napisał/a: zdesperowana21 2008-12-04 13:12 asu... Mieszkaliśmy wtedy z moją mamą gdyż mąż nie miał własnego obiecywał je zdobyć. Tuż przed porodem córki,mąż zaczął załatwiać sobie lewe L4 i szukać wszelkich sposobów jak by tu nie iść do pracy...ciągnęło się to ok 2 mnie to że jest przy mnie gdyż twierdził że na razie nie bedzie chodził do pracy,nigdy nie brał L4 więc raz może spróbować...a przynajmniej będzie na każde moje tak styczniu urodziła się nasza śliczna córeczka i wtedy zamieszkaliśmy z rodzicami męża gdyż u mojej mamy zrobiło się zbyt ciasno a nadal nie mieliśmy własnego m. I wtedy zaczął się porzucił pracę i zaczął pić z własnym ojcem, lub znikał na całe noce gdzieś z kolegami. Przez pierwsze 2-3 miesiące coś tam jeszcze robił czasem przy córce, ale później już kompletnie mu się odechciało...Byłam zostawiona sama z córką w 1 pokoju, bez możliwości protestu. Moje zdanie w tamtym domu się nie liczyło. Byłam nikim przez to że nie dawaliśmy pieniędzy(bo ich nie mieliśmy) nie mogłam zabierać głosu. Nie mogłam prosić o pomoc ani teścia ani teściowej w momentach kiedy mąż przychodził pijany lub gdy wychodził na imprezkę. We wrześniu podjęłam tylko przez miesiąc gdyż później dowiedziałam się że mąż w czasie opiekowania si córką pił ponad to w tamtym domu zaczęto ciągle głośno powtarzać że ja nie chodzę do pracy tylko wychodzę z domu bo nie chcę się dzieckiem zajmować...uciekłam stamtąd wraz z córką do mojej tym powiedziałam mężowi że ma 2 zmianę zachowania,znalezienie pracy i zaangażowanie w szukanie nic się nie zmieniło. Mieszkam teraz z moją jest dobrze bo ja i ona to dwie skrajności,ale lepsze to niż powolne wykańczanie psychiczne którego doznawałam żyjąc w domu rodziców męża. 2 dni po przeprowadzce mąż przewiózł resztę rzeczy córki i moje które zostały u zabraniałam mu kontaktów z córką...zabierał ją na spacery,przychodził do pozwalam mu się widywać z 3 miesiące mieszkam z tym czasie otrzymałam od niego 500zl. na w przeliczeniu miesięcznym to jakieś 1 paczka pampersów to to córka często dosyć że mąż twierdzi że to moja wina to jeszcze nie zakupuje lekarstw przepisanych przez lekarkę żądając zmiany lekarza na takiego którego on zna i który nie leczy tylko ogląda i każe czekać aż się samo wyleczy. Mija już 2 co dzień wali w drzwi,przyjeżdża policja, a kilka dni temu zaszedł mnie od tyłu na ulicy wyciągnął córkę z wózka i uciekł z nią mówiąc"UWAŻAJ BO WIĘCEJ CÓRKI NIE ZOBACZYSZ".Myślałam że umrę z rozpaczy. Znowu była policja...Sam przyprowadził mi9 córkę do domu po godzinie ale wyobraźcie sobie jak długa i oblana rozpaczą była da mnie ta 1 godzina. Ponad to wszystko opn chce mi odebrać sądownie córkę nie wiem na jakiej podstawie ale widzę jak bardzo się o to stara i to mnie już do tego że boję się wyjść z domu gdziekolwiek-czy to ze znajomymi czy na spacer...boję wyobrażam sobie co mogłoby się stać gdyby mi ją nie wie co znaczy być ojcem-łożyć na dziecko, nie przesypiać nocy, Nosić ja nocami na rekach gdy jest chora...A do tego żeby mnie pogrążać namawia go cała jego rodzina która także mnie ciągle nachodzi powtarzając że jestem niezrównoważona i schizofreniczka. Twierdzą że najważniejsza jest miłość a nie się z nimi zgadzam ale miłością moje dziecko się nie naje!Dlatego toczę tą wojnę i walczę o dobro dla niej. Czekam na sprawę o już złożyłam. muszę też złożyć pozew o rozwód i zakaz zbliżania się do mnie. On uderzył mnie tylko raz. Nigdy więcej tego nie powtórzył...ale boję się rozumiem dokładnie dlaczego ale czuję że pokrywam się paniką jak tylko o nim i to właśnie czuję Jeśli ktoś ma ochotę podzielić się ze mną swoimi doświadczeniami lub ma jakiekolwiek pytania o mnie i o moje życie to serdecznie zapraszam. ...................................................Załamana napisał/a: nixie7 2008-12-04 21:53 oj, niefajna sytuacja, ale ważne ze od niego uciekłaś, na pewno wszystko sie ułoży. Nie martw sie , na pewno Ci nie odbierze dziecka. Nie wiem co by ci doradzić bo sie nie znam ale pomyśle o tym. 3-maj sie powodzenia. napisał/a: deedee86 2008-12-04 22:32 Dobrze że napisałaś do Nas ponieważ nie wolno dusić w sobie wszystkiego lepiej jest komuś powiedzieć wylać łzy złość tutaj. Nie wiem co doradzić. Może spróbuj wychodzić na spacery ze znajomymi i niech Cie odprowadzają. Płotkami sie nie przejmuj tylko musisz być silna i się nie poddać. Jak złożysz wniosek o rozwód złoż też o pozbawienie go praw do dziecka. Walcz kobieto o dziecko bo tylko to Ci pozostaje. Czy Twoja mama może zająć się dzieckiem? Szukaj pracy pokażesz wszystkim że jesteś wstanie utrzymać rodzine. Pisz do nas jak sprawy sie tocza może w przyszlosci sie komus przyda i zawsze nam możesz napisac wszystko co Ci lezy na sercu a w duszy bedzie spokoj Powodzenia i pozdrawiam Natalia Przepraszam za niespójność.... napisał/a: niu_nia 2008-12-04 23:05 Zdesperowana21 jedno co powiem to podziwiam Cie za odwagę- odwagę, której wiele dziewczyn, które tu piszą nie ma. Zabrałaś córkę i odeszłaś od męża - brawo pierwszy dobry krok!!! Wcześniej próbowałaś zorganizować Wasze życie, znalazłaś pracę, po prostu taka młoda a tak zaradna i mądra - Twoja mama powinna być z Ciebie dumna -bo Twoja córa napewno jest i czuje jaką ma cudowną mamę. Przede wszystkim rozejrzyj się za żłobkiem może? Nie wiem od jakiego wieku przyjmują dzieciaki ale skoro Twoja mama nie bardzo chce zająć się wnuczką albo nie może a Ty chciałabyś i powinnaś pracować - nie tylko ze względu na pieniążki ale też kontakt z innymi ludźmi - to może być całkiem dobre rozwiązanie. Tylko musiałabyś zaznaczyć tam, że córkę odbierasz tylko Ty lub Twoja mama a ojciec jakby się pojawił to opiekunki mają prawo wezwać policję. Ureguluj sprawy prawnie - rozwód oraz opieka nad dzieckiem. On nie może Ci zabrać córeczki, bo jest nieodpowiedzialny- same lewe zwolnienia już o czymś świadczą. Jest taka strona z pomocą prawną Poszukaj tam porady specjalistów i może podobnych historii. Trzymam za Was dziewczyny kciuki bo naprawdę jesteś wzorem dla wielu dziewczyn. napisał/a: Luis 2008-12-04 23:27 Życie jest tylko chwilą mówicie... Zapewniam nie ! Sam cierpiałem, byłem załamany, jednak z czasem zaczęło to się zmieniać z czasem to opanowałem do tego stopnia że mogłem to pokonać. Jednak ja nie lubię owijać w bawełnę, jedynym wyjście możliwe że będzie sprawa w sądzie dzięki czemu ograniczysz ojcu kontakty z córką. Oraz, z czym trudniej będzie - przeprowadzka i na czas wizyt spotykać się w waszym obecnym mieście. Niestety proste to nie będzie ze względu na wiele czynników. Ale skoro tutaj napisałaś postaram się pomóc, co prawda słowem ale zapewniam takie coś potrafi uspokoić każdego. Przede wszystkim pamiętaj jesteś młoda i życie skieruje się ku ciebie uśmiechem - Pozdrawiam napisał/a: zdesperowana21 2008-12-05 09:50 Niestety nie mam nikogo w moim mieście z rodziny kto mógłby się zająć córką na czas gdy byłabym w mama, ciotki i inni członkowie rodziny lub przyjaciele-wszyscy żłobki,z tego co się dowiadywałam to w moim mieście jest ich kilka i są wypełnione po miejsca-wrzesień wiem co robić bo boję się wynająć stać mnie na nią a po 2 nie potrafiłabym chyba zaufać obcej kobiecie... napisał/a: zdesperowana21 2008-12-19 00:10 Hej...dostałam polecony z o alimenty w rozwód nadal nie złożyłam...mimo iż jest coraz gorzej-mąż robi się coraz bardziej bezczelny i stać mnie na ten pier...rozwód...a ja już tak bardzo nie chcę być jego żoną!Muszę coś wymyślić ale nic nie przychodzi mi do głowy:( napisał/a: pluszak1 2008-12-19 01:12 pospieszylas sie niestety :( ale coz ,teraz zostaje rozwod :( moze mama Ci pozyczy/ napisał/a: Rosalee 2008-12-19 09:26 pluszak napisal(a):pospieszylas sie niestety :( ale coz ,teraz zostaje rozwod :( moze mama Ci pozyczy/ Z czym się pośpieszyła??:eek: napisał/a: fct 2008-12-19 10:17 Pewnie wcale cię to nie pocieszy ani nie pomoże, ale jak czytam takie historie, to troszku wstyd mi się przyznać, że jestem facetem .... U jednych dziecinność objawia się tym, że bawią się kolejkami inny mówią kobiecie, że zabiorą jej dziecko... Cóż, ja wybieram kolejki. Trzymaj się napisał/a: Nenny 2008-12-19 12:28 Hmm.. chyba rozwod nie powinien byc az takim problemem (no chyba ze faktycznie w tej sytuacji potrzebujesz dobrego adwokata...). Wzor pozwu mozna znalezc w necie i napisac samemu, a koszta sadowe beda ci zwrocone po przedstawieniu zaswiadczenia o dochodach (czy jakos tak) :) W kazdym razie nie zalamuj sie i trzymaj sie dzielnie, "nie ma sytuacji na ziemi bez wyjscia" :) Pozdrawiam i powodzenia! napisał/a: zdesperowana21 2008-12-19 12:39 najgorsze jest to że to wszystko moja wina!:(.Faktem jest że zawsze chciałam mieć dziecko ale głupia byłam wierząc że mój"książe" znalazł mnie w tak młodym nie znałam wtedy świata...może nie znałam ludzi i byłam tępo wpatrzona w ten"ideał". Najgorsze jest tylko to że nie tylko ja się tak w niego moja rodzina była w nim zachwycona-bo jaki ON dobry, miły, uczynny....jak On cię kocha... masz szczęście...głupia byłam że dałam się nabrać na taką grę!!!:mad:.Mama raczej mi pieniędzy nie może o tym będę dopiero z nim wam jeszcze powiedzieć(ciąży mi to na sercu) kobieta która wychowuje się bez ojca ma zawsze przerąbane u szanują jej i czują sie dużo bardziej gdybym miała ojca który dałby mu w dziub jak tylko rzucił pracę to gość by się mnie skarcicie za to co napisałam ale tak właśnie myślę. Co zrobić bardzo nie chcę ona chcę się zabić? Chcę się zabić. Ale 3 osoby zabiją się za mną -,-. 2 przyjaciółki i moja mama. Ja nie chcę ich śmierci. Ona mi przysięgały że też to zrobią jeśli ja to zrobię. Ja nie chcę ich śmierci,! Powiedźcie mi coś żebym nie chciała się zabić bo prze to nie zginie 1 osoba lecz 4 ;(.

--> Archiwum Forum [1] klawisz11 [ Pretorianin ] moja miłośc chce sę zabić witam przed chwilą się dowiedziałem że moja miłoość chce się zabić . Nie wiem co mam teraz zrobić bo jak ona się zabije to ja też się zabije . Nie moge przestać o tym myśleć . Proszę pomóżcie mi [2] eJay [ Gladiator ] Ach te mlodziencze fantazje...Zapal sobie papierosa, wypij 2 piwka i zapomnisz o tym:) SULIK [ olewam zasady ] klawiszku kochany jak sie chce zabic to najprawdopodobniej z twojego powodu, zabij sie pierwszy i pokaz kto ma w tym zwiazku jaja wysiu [ ] Twoj komputer ma zamiar sie powiesic? klawisz11 [ Pretorianin ] ejay -------------------------->bez przesady widziałem na własne oczy jak chciała podciąć żyły sobe poznałem ją w sanatorium bo byłem jesteśmy z tego samego miasta sulik--------------------------> nie z mojego tylko z kogoś innego N_U_N [ Kierownik Oredownik ] "to ja RATUJ" :))) [7] squallu [ saikano ] to nie siedz na kompie tylko ja gdzies wez i porzadnie i szczerze porozmawiajcie nie badz bierny!!!!! Chacal [ ? ] chciałem napisać coś o przedszkolach ale nie będę złośliwy. 99% tych którzy chcą popełnić samobójstwo nie biorą nawet noża do ręki. 99% tych co wzieli nóż nie używa go i odkłada. I jeszcze z 50% tych co używa mimo wszystko przeżywa. Więc nie masz się czym martwić. klawisz11 [ Pretorianin ] squallu----------------------> nie pójde do niej bo jest 21 , mieszkam od niej 10km i mama mi nie pozwoli o ijeszcze mamy tylko 12 lat nun-------------------> to co u squalla chackal ------------------------------> ale zawsze jest ten jeden procent [10] DiaBLicA_88 [ Pretorianin ] wiesz klawisz nie znam dokladnie twojej sytuacji ale wydaje mi sie ze jeseli twoja milosc chce sie zabic to musi miec ku temu powazne powody powinnienes z nia o tym porozmawiac dobrze wiem jak sie czujesz moj byly chcial sie powiesci jak go zostawilam :( cudem go uratowali jak juz mial line i wszystko przygotowane ;/ wiesz pogadaj z nia na powaznie popros zeby tego nie robila i pokaz jej jak bardzo ja kochasz i ze zrobisz dla niej wszystko powinna to zrozumiec i zapewnij ja ze jezeli ma jakis problem to nie musi odrazu sie zabijac wystarczy o tym pogadac zawsze jest jakies wyjsce postaraj sie jej pomoc [11] BarD [ Leningrad Cowboy ] klawisz, ona sie nie zabije. uspokoj sie. pogadacie jutro pojedz do nie jutro i pogadajcie o tym, ze ty nie chcesz zeby ona sie ci sie podoba taka jaka jest. Artur20 [ Generaďż˝ ] Znowu czuć że wakacje się zbliżają. DiaBLicA_88 [ Pretorianin ] hehhe macie 12 lat wiesz w takim wieku jest zauroczenie a nie milosc ;) a co do zabijania hehehehehe wiesz co pewnie sobie jaja z ciebie robi bo nie wieze ze wieku 12 mozna miec na tyle powazne problemy klawiszQ wyluzuj problemy ci sie dopiero zaczn ;) [14] stanson_ [ sta-N-son ] Ja też się zaraz zabiję; rozlało mi sie ostatnie piwo!!!!!!! Żegnaj GOLu!!! [15] Artur20 [ Generaďż˝ ] stanson--> nie zabijaj się! Prześlę Ci mailem jakiegoś browarka, bo mam tu całą zgrzewkę. Wolisz z lodówki czy nie? Tyrone [ Generaďż˝ ] snif snif -- wakacje stanson_ [ sta-N-son ] Artur20 --> to wbijam sie do Ciebie, zabije się jutro :-))) [18] Artur20 [ Generaďż˝ ] stanson--> w porzadku, to włożę do lodówki kolejne 3 klawisz11 [ Pretorianin ] diablica--------------------> tylko jak gadałem z nią na gg to kazała jej dać spokój a ja nie mogę wytrzymać co jej powiedzieć jest teraz dostępna Coy2K [ Veteran ] zapalmy fajke ziela na znak pokoju i harmonii ;-) stanson_ [ sta-N-son ] JESTEM ZA!! :-)) [22] Weakando [ Senator ] klawisz 11 --> powiedz jej tak: "Kocham Cię mój skarbeńku, bez Ciebie żyć nie moge. Jeśli masz jakieś problemy to możesz ze mną szczerze o nich porozmawiać, postaram Ci się pomóc jak tylko moge." :D [23] Trzepiskor [ SETH ] no i co a niech sie zabija a co [24] Weakando [ Senator ] Jak nadal chce się zabić to wyślij ją do Warszawy na ulice Karmelicką, to ją pozytywnie nastawie do życia :) wildwolf [ Legionista ] banda kretynów co ma wiek do popełnianych czynów (w tym przypadku samobójstwa) dziewczyna potrzebuje czułośći i zapewnienia ze nie jest sama w problemach a co do jej prób samobójczych w takim wieku to jedyny powód jaki mi sie kojarzy to molestowanie seksualne dziewczyna nie wie co robic i wnioskuje ze jedynym rozwiazaniem jest smierc..... [26] SirGoldi [ Gladiator ] "Każdy kiedyś umiera... jeden młodziej, jeden starzej" :) Skąd wogóle sobie wymyśliłeś że chce się zabić? Mówiła Ci to czy co? [27] Qba19 [ Junior WRC ] Coy2k -> już odpalam :) ekhm... komu podać? EwUnIa_kR [ Legend ] zieeeeeew yyy sorki do złego wątku się wpisałam:D.. ale skoro już tu jestem to ..życie jest piękne:-)...Wypowiedź została zmodyfikowana przez jej autora [2004-06-21 22:00:48] [29] DiaBLicA_88 [ Pretorianin ] wildwolf------> moze i masz racje ale wiesz hmm klawisz nie napisal konkretnego powodu czemu chce to zrobic wiesz moze poprostu laska ma taki kaprys i chce sie zabic wiesz ale wydaje mi sie ze w wieku 12 lat to raczej nie ma sie powaznych problemow milosnych ;) powod to mozliwe ze beda sprawy rodzinne ale to juz klawisz musi wyjawic ten powud ale mozliwe tez ze laska tam pisze bo chce sie go w jakis sposob pozbyc to tez dobry sposob ;) © 2000-2022 GRY-OnLine

Od tej pory nie będzie już szukał śmierci. "Wilbur chce się zabić" to mały moralitet o tym, że żyjemy dla ludzi i dzięki nim. Że nasza egzystencja ma sens, o ile wnosimy coś w życie innych. Kiedy Harbour zauważa, że Wilbur zajął jego miejsce - odchodzi. Nie jest już potrzebny. W układzie Wilbur-Alice-Mary nie ma dla niego
Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź 1 2014-03-24 21:13:41 kama33 Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-12-06 Posty: 16 Temat: Matka chce mnie zniszczyćWitam. Właśnie złożyłam pozew o rozwód bo oo dawna go nie kocham i od 4 lat jesteśmy jak obcy sobie ludzie. Moja matka gdy się dowiedziała że złożyłam pozew rozwodowy powiedziała że jeśli nie wycofam pozwu to zrobi wszystko żeby sąd odebrał mi dzieci. Wynajeła adwokata mojemu mężowi, poprostu urządziła mi piekło. Dla niej nie ważne co dzieje się w domu, ważne co ludzie powiedzą 2 Odpowiedź przez tosia22 2014-03-25 00:10:34 Ostatnio edytowany przez tosia22 (2014-03-25 00:12:38) tosia22 Mój jest ten kawałek podłogi Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-04-02 Posty: 73 Wiek: 26 Odp: Matka chce mnie zniszczyćTrudna sprawa. Tez kiedys bylam w podobnej sytuacji, kiedy to moja mama wydawac by sie moglo ze jest gotowa renke oddac za mojego bylego chlopaka i to ja bylam ta zla ktora chce odejsc. Szkoda tylko ze to nie ona z nim byla i nie widziala jaki jest naprawde. A kiedy probowalam jej powiedziec co sie stalo jak sie zachowywal to twierdzila ze to absurd i jest to dobry chlopak. przestalam tlumaczyc.... przestalam sluchac.... Ale przykro mi bylo strasznie ze wlasna matka zamiast wspierac doluje:( 3 Odpowiedź przez Czarna Kotka 2014-03-25 01:17:42 Ostatnio edytowany przez Czarna Kotka (2014-03-25 01:18:02) Czarna Kotka Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-05-18 Posty: 1,813 Odp: Matka chce mnie zniszczyć Sądy w Polsce nie odbierają dzieci matkom bez bardzo poważnych wszelki wypadek jednak bądź ostrożna, zainwestuj w dyktafon (nagranie pogróżek i udokumentowanie "piekła"). Czarna Kotka:No łamali granice przekraczający ja oszukani i często zmuszani do tego ludzie. Rozumiem że to spokojnie usprawiedliwia wypieprzanie ludzi, w tym kobiet i dzieci na bagna i niech tam zdychają, byle po Mniej więcej tak. 4 Odpowiedź przez strzała 2014-03-25 01:32:51 strzała 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-08-01 Posty: 4,600 Odp: Matka chce mnie zniszczyć Przepraszam za uwagę, ale sama chyba trochę namieszałaś sobie w życiu wpisując w metrykę dziecka niewłaściwego teraz nagle wojna, bo się odmieniło. Nie wiem, czemu to wszystko miało kochankiem jesteś 3lata, z mężem od 4 lat w nieformalnej separacji. Syn jest kochanka i ma 3 się w dom?A może akurat Twoja matka zauważa więcej z boku i nie chce żeby działa Ci się krzywda?Jakie piekło Ci urządziła? Są dwie drogi, aby przeżyć życie. Jedna to żyć tak, jakby nic nie było cudem. Druga to żyć tak, jakby cudem było wszystko... 5 Odpowiedź przez zwykły facet 2014-03-25 09:33:13 zwykły facet Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-08-31 Posty: 870 Wiek: 38 Odp: Matka chce mnie zniszczyć Rzadko kiedy matka występuje w takim sporze przeciwko własnemu dziecku bez żadnego powodu. Jakieś drugie dno całej sytuacji o którym zapomniałaś napisać? Napisz coś więcej o swoich relacjach z matką,dlaczego się rozstaliście z mężem bo ciężko coś doradzić nie znając żadnych szczegółów oprócz twojego wkurzenia na matkę. Jeśli chcesz coś zmienić w swoim życiu to po prostu zmień coś w swoim życiu. 6 Odpowiedź przez KasiaLas 2014-03-25 10:53:59 KasiaLas Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-03-25 Posty: 8 Odp: Matka chce mnie zniszczyćprzykre 7 Odpowiedź przez kama33 2014-03-25 22:28:36 kama33 Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-12-06 Posty: 16 Odp: Matka chce mnie zniszczyć zwykły facet napisał/a:Rzadko kiedy matka występuje w takim sporze przeciwko własnemu dziecku bez żadnego powodu. Jakieś drugie dno całej sytuacji o którym zapomniałaś napisać? Napisz coś więcej o swoich relacjach z matką,dlaczego się rozstaliście z mężem bo ciężko coś doradzić nie znając żadnych szczegółów oprócz twojego wkurzenia na tym zawiniłam że mam dziecko z innym facetem, że chcę zacząć życie na nowo. To właśnie matki się bałam i męczyłam się w tym toksycznym związku, ale wreszcie zdobyłam się na odwagę i chcę wyprostować wszystkie sprawy Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Fajna. Mam depresje? Mam tego wszystkiego dosyć, chcę się zabić. Eh, nie wiem od czego mam zacząć, naprawdę. Może zacznę od tego że mam 13 lat, i tak pewnie sobie niektórzy myślą że jestem kolejną nastolatką która chce zwrócić na siebie uwagę i ma siano w głowie. Otóż nie, chociaż mam dopiero 13 lat jestem bardzo
Mam 15 lat i bardzo się zakochałam w takim chłopaku, którego już nigdy nie spotkam, bo jest z zagranicy. Spędziłam z nim naprawdę wyjątkowe chwile. To jest prawdziwa miłość. Nie mogę o tym powiedzieć mojej mamie (a bardzo bym chciała), ponieważ moja mama nie tolerowałaby takiego chłopaka. Wszystkie moje koleżanki wiedzą o tym chłopaku, ale wiecznie mi powtarzają, że on jest daleko, że on pewnie już o mnie zapomniał. Rozumie mnie tylko moja kuzynka, która tez mieszka daleko i piszemy przez gg - szkoda, bo chciałabym się jej wypłakać czasami... Wyjechałam pod koniec maja, a wróciłam na początku czerwca. To jest trudna sytuacja, nietypowa. Nie mam z nim kontaktu, ponieważ tak się złożyło, bardzo tego żałuję. Potem, od czerwca, miałam nadzieję, że polecę tam do niego, ale kiedy mój tata przyjechał powiedział, że chyba zatruję, że polecę (tata też nic nie wie o chłopaku). Potem już nic mnie nie interesowało, wszystko miałam gdzieś, byłam smutna i zła, płakałam, aż w końcu cięłam się na rękach, przykładałam sobie nóż do gardła, patrzałam, które drzewo jest najlepsze do powieszenia się, przestałam wierzyć w Boga. Potem, przez około 2 m-ce, jakoś to wytrzymywałam, nie cięłam się, zaczęłam udawać przed wszystkimi, że jest dobrze i każdy myślał, że jest dobrze, a tak na prawdę gdy byłam sama w domu to wszystko powracało i płakałam godzinami... Teraz też nie jest dobrze, bo znowu chcę się pociąć. Chcę się zabić. Nie chce powiedzieć rodzicom, że się cięłam. Jak mogę wyjść z tego problemu? KOBIETA, 15 LAT ponad rok temu Co zrobić, gdy sen nie przychodzi? Nie możesz zasnąć? Przekręcasz się z boku na bok? Obejrzyj filmik i dowiedz się, co robić w takiej sytuacji. Ekspert podpowiada, jak sobie pomóc, kiedy sen nie przychodzi. Witam! Twoje problemy są naturalne dla wieku dojrzewania, w którym jesteś. Warto jednak, abyś nie pozostawała z nimi sama, tylko umiała z kimś zaufanym o tym porozmawiać. Myślę, że rodzice powinni Cię zrozumieć i wesprzeć. Tym bardziej, że niepokojące są formy zachowań autoagresywnych, a mianowicie cięcie się, myśli samobójcze. Jeżeli masz możliwość skorzystania z wizyty u psychologa w szkole, to może warto z nim porozmawiać. Pamiętaj jednak, że ze względu na to, że jesteś niepełnoletnia psycholog będzie musiał i tak poinformować rodziców o wizycie. Dlatego lepiej abyś z nimi porozmawiała o tym, co się dzieje. Myślę, że oni też się martwią i widzą, że coś Cię trapi. Pozdrawiam 0 Z Twojego listu wynika, że przeżywasz ogromny ból i cierpienie. Tylko rozmowa, wyrzucenie z siebie tego co obecnie przeżywasz może Ci pomóc. Spróbuj też porozmawiać ze swoją mamą lub tatą lub innymi osobami, do których masz zaufanie i czujesz, że mogą Ci teraz pomóc. Potrzebujesz teraz ciepła i opieki i rozmowy o tym co obecnie czujesz. Możesz także skorzystać z rozmowy z psychologiem - może jest w Twojej szkole. Jeśli nie, możesz skorzystać z konsultacji w Poradni Zdrowia Psychicznego w ramach NFZ. Potrzebne jest tylko skierowanie od internisty/lekarza rodzinnego. Życzę Ci bardzo dużo siły! Magdalena Nagrodzka PSYCHOLOG KLINICZNY, PSYCHOTERAPEUTA, COACH 0 Witam, Nieszczęśliwa miłość niestety często dotyka młodych ludzi. Taka sytuacja, w której się znajdują sprawia, że robią rzeczy, których potem żałują. Piszesz, iż boisz się powiedzieć rodzicom o tym, co się dzieje - o poznanym chłopaku, przeżytych chwilach, tęsknocie za nim, swoich destrukcyjnych reakcjach na rozstanie (samookaleczanie, myśli samobójcze). Jednak są to sprawy bardzo ważne, które należy przegadać z dorosłymi. Zakładasz, że ich reakcja będzie negatywna, może jednak byłoby inaczej i daliby Ci wsparcie w tej sytuacji? Rozumiem, że próbujesz radzić sobie ze stresem, z silnymi emocjami, jakie pojawiają się w związku z ostatnimi wydarzeniami, ale zadawanie sobie bólu to nie jest właściwa droga. Warto abyś skonsultowała się z psychologiem. W tym na pewno pomogą Ci rodzice - skierują Cię do specjalisty, który pomoże Ci radzić sobie z problemami w inny sposób. Dodatkowo koniecznie powiedz psychologowi o pojawiających się samookaleczeniach i myślach samobójczych - to zagrożenie życia i zdrowia. Istnieje wiele dróg, którymi możesz pójść nie robiąc sobie krzywdy. Spróbuj potraktować to jako swoisty etap swojego życia, który kiedyś zakończy się razem z bólem i smutkiem, a na miejsce którego wróci odczuwana kiedyś radość. Zapraszam na rozmowę. Pozdrawiam serdecznie, Magdalena Rachubińska PSYCHOLOG, PSYCHOTERAPEUTA 0 Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych znajdziesz do nich odnośniki: Bez niego nie mam po co żyć, chcę się zabić. Co mam robić? – odpowiada Mgr Arleta Balcerek Chcę do mamy... Co się ze mną dzieje? Co mam robić? – odpowiada Mgr Joanna Żur-Teper Zaburzenia depresyjne i myśli samobójcze u 14-latki po rozwodzie rodziców – odpowiada Mgr Kamila Drozd Jak odzyskać chłopaka, który był całym moim światem i bez niego chcę się zabić? – odpowiada Mgr Arleta Balcerek Co robić, by on mnie kochał ; ( – odpowiada Lek. Marta Mauer-Włodarczak Rodzice się rozwodzą. Mam dość!!! – odpowiada Lek. Marta Mauer-Włodarczak Nadal go kocham, ale nie wiem, jak mam poradzić sobie z samą sobą? – odpowiada Lek. Marta Mauer-Włodarczak Jak sobie poradzić z nieszczęśliwą miłością? – odpowiada Mgr Arleta Balcerek Rodzice nie rozmawiają, przyjaciółka mnie olewa - co robić? – odpowiada Redakcja abcZdrowie Wszystko jest bez sensu, nie mam kolegów, nie chcę żyć… Co robić? – odpowiada Magdalena Pikulska artykuły
Co mam zrobić, gdy mama płacze? Mama płacze, bo tata już jej nie kocha. I się wyniósł. I mama nie wierzy, że on wróci. JA WIERZĘ, ŻE BĘDZIE JAK Z HIOBEM. Ale mama nie. Błagam, poradźcie, jak ją pocieszyć?! Jeszcze jest ta smarkula, moja siostra PS. Nie wstawiam do kategorii "rodzina". To już RODZINA nie jest. ona chyba chce
Zwracam się z ogromna prośba o pomoc bo chyba popełnię samobójstwo . Zaszłam w ciąże i oczywiście nie spozywalam alkoholu . Jestem obecnie w 20 tyg . Ostatnie usg robiłam tydzień temu. Wszystko w normie . Duża główka . Dowiedzialam się o zdradzie partnera i moj świat się zawalił . Powiedział ze nie chce mnie ani dziecka . No i 4 dni pod rząd wypiljalam codziennie butelkę wina. Oczywiście nie mam zamiaru więcej pic , naprawdę nie wiem co się stało , cierpię na depresje ciążowa i ta syt mnie dobiła . Wyrzuty sumienia teraz mnie zabijają . Nie jestem w stanie funkcjonować ze stresu ze moje dziecko urodzi się chore . Nie mam zamiaru więcej tknąć alkoholu i cała ciąże nie piłam do tej pory . Mam już jedno dziecko , dobra prace , finanse , nie jestem żadna patologia . Boje się komukolwiek przyznać do tego bo PrEciez naraziłam moja córkę . Jakie są szanse ze będzie dobrze i urodzi się zdrowa ? Mam ochotę się zabić . Wyrodna matka Pogadaj z doświadczonym psychiatrą, powiedz o wszystkim swojemu ginekologowi. Masz już jedno dziecko, więc masz dla kogo żyć, pamiętaj, że ono potrzebuje Ciebie teraz najbardziej na świecie! To, że napisałaś tutaj i masz wyrzuty sumienia bardzo dobrze o Tobie świadczy, bo masz świadomość popełnionych przez siebie błędów. Nie dopuść do popełnienia ich w przyszłości. A ten facet... to żaden facet. Nie jest wart nawet złamanego grosza. Twoje życie się ułoży, tylko teraz musisz być silna! Trzymam za Ciebie kciuki.
Sniła mi sie moja zmarła 10 lat temu mama.Wchodzilysmy bocznymi drzwiami do mojego rodzinnego kosciola,ja bylam ubrana bardzo kolorowo mialam Na sobie wysokie buty Na koturnach. Przeszlysmy przez srodek,potem w lewo dookola ławek,usiadlam w jednym rzędzie na koncu.mama minęła wszystkie i poszła usiąść na koniec prawej strony.
Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź 1 2013-11-12 16:59:42 eklips93 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-11-12 Posty: 4 Temat: Moja dziewczyna chce ze mną zerwać, bo jej matka mnie nie akceptujeWitam. Na początek napiszę, że mam 20 lat, a moja dziewczyna 16. Możecie uznać, że to głupota, że za duża różnica wieku, ale miała trudne dzieciństwo i szybciej musiała wziąć się za siebie, więc wyróżnia się na tle swoich rówieśniczek. Jesteśmy ze sobą już ponad 5 miesięcy. Na początku jej matka w ogóle o nas nie wiedziała, spotykaliśmy się gdzieś na mieście, ale po jakimś czasie wyszło na jaw, że jesteśmy razem i jej matka nie miała nic przeciwko mnie. Często przychodziłem do niej do domu, jak trzeba było, to pomagałem coś zrobić i było bardzo przyjemnie. Jednak kilka dni temu jej matka zaczęła robić problemy, że jest puszczalska, po prostu zaczęła się jej czepiać i ją poniżać. Wczoraj wzięła jej telefon i przeczytała nasze wiadomości. Były tam też rozmowy o seksie, na co matka zwróciła szczególną uwagę i zaczęła poniżać moją dziewczynę, bluzgać, etc. Jednak ani ja, ani ona nie posunęliśmy się do takiego zbliżenia, ponieważ oboje uważamy, że to jest zbyt nieodpowiedzialne w takim wieku i wcale nam się z tym nie śpieszyło, po prostu byłaby to głupota. Ale nie dociera to do jej matki, moja dziewczyna próbowała z nią rozmawiać, ale nic do nie dawało, a matka odwoływała się do poszczególnych wiadomości i robiła jej awanturę. Bardzo płakała, powiedziała że się boi i chciała dziś się ze mną spotkać, mimo tego, że jej matka zabroniła nam się spotykać. Przyjechałem do niej dosłownie na pół godziny i powiedziała mi, że nie możemy być razem, bo jej matka mnie nienawidzi i nie da jej spokoju jak się dowie, że się spotykamy. Powiedziałem, że spróbuję pogadać z jej matką, ale moja dziewczyna nie chciała na to pozwolić. Nie chcę jej stracić, oboje jesteśmy w trudnej sytuacji, a nie chcę się z nią rozstać, ponieważ tak chce jej matka. Nie jestem złym człowiekiem, nie piję, nie palę, skończyłem technikum, zajmuję się fotografią i naprawdę wszystko co miałem, poświęciłem na to, żeby ten związek wyglądał tak jak sobie wymarzyliśmy. Moja dziewczyna dziś bardzo płakała, może to głupie, ale ja też, po prostu wiele dla mnie znaczy i ona potrafi docenić nawet najdrobniejsze rzeczy jakie dla niej zrobiłem. Proszę, pomóżcie mi jakoś wrócić z tarczą w tej sytuacji. 2 Odpowiedź przez Vesbela 2013-11-12 18:16:18 Vesbela Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-11-12 Posty: 1 Odp: Moja dziewczyna chce ze mną zerwać, bo jej matka mnie nie akceptuje Wygląda na to, że mama Twojej dziewczyny nie traktowała waszej znajomości zbyt poważnie, a te SMS-y były dla niej jak kubeł zimnej wody, bo w końcu seks nie jest cechą młodzieńczego, niezobowiązującego uczucia... Nie uważam jej zachowania za słuszne, ale jestem ją w stanie zrozumieć. Każda matka byłaby w takiej sytuacji zaniepokojona, z tym że zdecydowana większość zareagowałaby inaczej...Jedynym dobrym krokiem byłoby wybranie się do matki dziewczyny, i podjęcie próby rozmowy z nią, ponownego przekonania jej do siebie, i szczerości swych intencji. Na upartego możesz spotykać się z dziewczyną po kryjomu, ale zawsze jest możliwość, że jej mama się o tym dowie, a wówczas oboje będziecie mieć pozamiatane. 3 Odpowiedź przez eklips93 2013-11-12 18:38:46 eklips93 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-11-12 Posty: 4 Odp: Moja dziewczyna chce ze mną zerwać, bo jej matka mnie nie akceptujeNie wiem czy to dobry pomysł, żeby teraz iść do jej matki, jak wszystko jest świeże. Może warto poczekać, aż wszystko trochę ucichnie i najwyżej wtedy próbować. 4 Odpowiedź przez nokiaaa 2013-11-12 19:50:05 nokiaaa Zbanowany Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-02-02 Posty: 1,945 Odp: Moja dziewczyna chce ze mną zerwać, bo jej matka mnie nie akceptuje jest bardzo nie kasuje wiadomosci?to ma nauczke, zeby kasowac. 'Netkobiety są kompasem w moim życiu'"mam czas dla każdego absurdu" 5 Odpowiedź przez xYxAngelxYx 2013-11-12 19:53:02 xYxAngelxYx Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-11-07 Posty: 608 Odp: Moja dziewczyna chce ze mną zerwać, bo jej matka mnie nie akceptujeZapewniam Cię że nic nie ucichnie Ja z moim facetem zaczynałam się spotykać jak byłam w wieku Twojej dziewczyny,on w Twoim(nawet staż mieliśmy podobny wtedy do was). Matka też zwęszyła temat,tyle że my ze sobą awantury,ja strasznie to przeżywałam,ale postawiłam się matce(czego życzę też Twojej dziewczynie) i musiała to zaakceptować(choć męczyłam się kłótniami i wyrzutami do 19lat kiedy postanowiliśmy kupić mieszkanie i pójść na swoje).Zapewne takie wieści dla matki są szokujące,bo zdaje sobie sprawę że córka wchodzi już w ten wiek,chociaż chciałaby żeby tak nie rozmowa nic nie da(mój facet próbował gadać z matką,i co?-a nic z tego nie wyszło).To Twoja dziewczyna musi wytłumaczyć wszystko matce,powiedzieć jak bardzo jesteś dla niej albo to zaakceptuje albo nie,ale nie może jej nic nakazywać i zabraniać(dobrze by było gdyby Twoja wybranka tez o tym wiedziała). 6 Odpowiedź przez eklips93 2013-11-12 20:24:31 eklips93 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-11-12 Posty: 4 Odp: Moja dziewczyna chce ze mną zerwać, bo jej matka mnie nie akceptujeNa początku chciałbym podziękować za te odpowiedzi Nie kasowała wiadomości, ponieważ jej matka raczej nie potrafi się obsługiwać dotykowym telefonem, ale po prostu moja dziewczyna zapomniała wyjść z wiadomości i rozmowa była na widoku. Wszystko jest świeże, jeszcze podczas dzisiejszego spotkania emocje wzięły górę, za dużo nerwów i stąd temat o zakończeniu związku. Bała się też, że matka nadal będzie nagadywać, jak wróci do domu, ale nie mówiła z nią rozmawiam, jest o niebo lepiej. Po prostu na razie o tym nie rozmawiamy. Uważam, że trzeba iść dalej, trudno, stało się, że jej matka do tego dotarła i teraz mnie nienawidzi, ale dalej możemy być razem i nikt nie może decydować o tym, z kim jesteśmy szczęśliwi. Gdyby nie ten jej młody wiek, to już teraz zabrałbym ją do siebie. 7 Odpowiedź przez eklips93 2013-11-19 17:45:09 eklips93 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-11-12 Posty: 4 Odp: Moja dziewczyna chce ze mną zerwać, bo jej matka mnie nie akceptujeMinął tydzień od tej sytuacji, jej matka nie porusza w ogóle tematu tych wiadomości, ale dogryza jej, że paniusia, że ją okłamuje i tego typu rzeczy. Moja dziewczyna stara się nie reagować na te zaczepki, nie maluje się do szkoły, dobrze się uczy i ja jej pomagam i pilnuję. Ale jej matka tego nie widzi, wie że dalej ze sobą rozmawiamy i nic do tego nie ma, ale po prostu dogaduje i moja dziewczyna ma już tego dość... Co mam zrobić? Może po prostu razem z moją dziewczyną porozmawiać z jej matką? Żeby wiedziała jak jesteśmy dla siebie ważni, że nie może w ten sposób nam zabraniać.. Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
RHWM.